Sławomir Jastrzębowski PROSZĘ NIE UŻYWAĆ

i

Autor: Andrzej Lange

Sławomir Jastrzębowski: Analiza żartu Jana Tomaszewskiego

2012-02-18 3:00

Jan Tomaszewski (człowiek, który kiedyś zatrzymał Anglię, a dziś ma ochotę pacnąć Muchę) opowiedział kontrowersyjny dowcip o pięknej minister sportu. Dowcip miał w zamyśle nie być publiczny, ale ponieważ zarejestrowały go kamery, to obejrzał świat. Tomaszewski stwierdził przed żartem, że Muchy mu nie żal z powodu (i tu alegoryczno-brutalny kawał): "Bo ona się w tej chwili tak zrobiła, jak w tym dowcipie: Jak zapłodnić krowę lodem? Wiesz, jak zapłodnić krowę lodem? Wystarczy ją postawić na lód, sama się wypie...". Te słowa legendarnego bramkarza jednych oburzają, innych cieszą celnością. Spróbujmy w krótkiej analizie przyjrzeć się zawartości anegdoty.

Po pierwsze warstwa słowna: używając słów "krowa", "zapłodnić", "wypie...". Jan Tomaszewski sytuuje żart w niewysokiej tradycji koszarowej. Właśnie z powodu pejoratywnie zabarwionego słownictwa Tomaszewski naraził się Stefanowi Niesiołowskiemu. Poseł Niesiołowski ukarany w tym samym czasie przez komisję etyki za wulgarność wobec Anny Fotygi określił Tomaszewskiego mianem "ćwoka" i "prostaka" (siebie przy tej okazji nie charakteryzował).

Przerażony zbyt dosadną warstwą słowną wczoraj Tomaszewski przeprosił Joannę doktor Muchę.

Wróćmy jednak do samego żartu legendarnego bramkarza i do warstwy głębokich znaczeń. Abstrahując od koszarowego słownictwa, mamy w żarcie precyzyjnie nakreślony schemat upadku stworzenia bożego, którego przyczyną klęski było postawienie nóg na całkiem obcym sobie gruncie. Oczywiście upadek należy traktować tu z metaforyczną dosłownością.

Z tej perspektywy, a więc z perspektywy głębokiej, pomijającej powierzchnię niskich asocjacji słownych żart Tomaszewskiego jawi się jako niezwykle celna, trafiająca w punkt obserwacja dotycząca ignorancji minister Muchy. Dostrzegły to umysły wysublimowane, a Stefanowi Niesiołowskiemu, proszę, niech ktoś wytłumaczy.