Jest w Polsce taka grupa morderców, którzy opuszczając więzienia po długoletnich wyrokach, mówią wprost, że dalej będą mordować. Tak mówi na przykład były nauczyciel WF-u Mariusz Trynkiewicz, seryjny dzieciobójca i pedofil. Zabijał i gwałcił kilkunastoletnich chłopców. Biegli, którzy go badali, orzekli, że pozostanie pedofilem i będzie dalej mordował. Wszystko wskazuje na to, że na wolność wyjdzie w przyszłym roku. I teoretycznie wydaje się, że państwo jest bezsilne, bo wyrok jest prawomocny, nie wolno trzymać go w więzieniu.
Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, reprezentując interes normalnych obywateli i ich prawo do czegoś tak niezwykle ważnego, jak poczucie bezpieczeństwa, zaproponował zmiany w przepisach. Zmiany, które pozwalałyby w szczególnych przypadkach niebezpiecznych, niezresocjalizowanych osobników zamykać po opuszczeniu więzienia w zakładach psychiatrycznych w celu obserwacji, ale głównie izolowania od społeczeństwa. Wtedy larum podnieśli piewcy niby-szlachetnych zasad, ostro występując przeciw Gowinowi (to w zasadzie poważni ludzie, mają życiowy dorobek i często tytuły naukowe). Że tak nie można, że to przecież obywatel prawomocnie skazany, który odpokutował zbrodnię, i że ma prawo do wolności i do życia, jak mu się podoba.
Naprawdę ma taki morderca prawo do takiego życia jak zwykli, normalni, porządni obywatele? Wystarczy zadać mędrkom proste pytanie, które pokaże jak na dłoni ich zakłamanie: czy zgadzacie się, żeby wypuścić morderców i pedofilów koło waszych domów? Żeby zamieszkali w pobliżu przedszkoli, do których odprowadzacie wasze dzieci? Żeby Mariusz Trynkiewicz gwałcący i mordujący dzieci pił piwko i palił papieroski koło boiska, na którym wasi synowie i córki będą beztrosko się bawić? Zgadzacie się? My, zwykli normalni obywatele chroniący dzieci przed mordercami, musimy popierać twarde rozwiązania!