"Super Express": - Jacek Saryusz-Wolski jako przewodniczący Rady Europejskiej to dobry pomysł?
Stanisław Karczewski: - Gdybym miał porównywać obie kandydatury - starającego się o przedłużenie swojej kadencji Donalda Tuska oraz eurodeputowanego Jacka Saryusz-Wolskiego, to zdecydowanie jestem za tą drugą. Nigdy nie słyszałem, by Jacek Saryusz-Wolski wypowiadał się krytycznie o jakimkolwiek, w tym polskim rządzie. Donald Tusk jako przewodniczący Rady Europejskiej powinien być obiektywny. Niestety, wpisał się w działania opozycji, krytykuje polski rząd. Nie słyszałem, by podobnie krytykował inne rządy.
- Doszło do sytuacji, w której politycy PiS chwalą europosła PO, a przedstawiciele PO na swoim od soboty byłym już koledze nie zostawiają suchej nitki...
- W historii mieliśmy wiele transferów z PO do PiS, choć także z PiS do PO. W sytuacji gdy Platforma stała się totalną opozycją, która swoje sprawy załatwia na ulicy, za granicą i blokując mównicę, społeczeństwo oczekuje spokoju i stabilizacji. Również część polityków PO jest niezadowolona z tego, co robią ich przywódcy. Sam widzę w Senacie, że jest część senatorów, którzy nie chcą być opozycją totalną i nie zgadzają się z liderami własnej formacji. Podobnie jest w Parlamencie Europejskim, gdzie mamy ludzi takich, jak Julia Pitera, która krytykuje nas bardzo ostro, i takich deputowanych, którzy prezentują bardziej wyważone stanowiska.
- Przeciwko kandydaturze Jacka Saryusz-Wolskiego pada jeden argument - to doświadczony polityk, ale stanowisko prezydenta Europy powinien sprawować były premier. Dlaczego w takim razie rząd PiS nie lansuje kandydatury prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego?
- Premier Jarosław Kaczyński jest prezesem partii rządzącej, która wprowadza ambitne i potrzebne Polsce reformy, kieruje nią bardzo dobrze i nie byłoby żadnego sensu, by ubiegał się o jakiekolwiek stanowisko poza krajem.
- Zmieniając temat - jak zdrowie po wypadku?
- Bardzo dziękuję, coraz lepiej. Wciąż odczuwam silny ból, ale intensywna rehabilitacja przynosi efekty. Wiem też, że osoba, z którą zderzyłem się na stoku, czuje się dobrze, nie ucierpiała w wypadku.
- Minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak wozi synów służbową limuzyną do kina. Czy to jednak nie przesada?
- Krytykę pana ministra w tej sprawie uważam za niestosowną. Według przepisów osoba chroniona nie ma prawa zabrać ze sobą kogoś, kogo nie zna. Minister spraw wewnętrznych jest osobą chronioną i byłoby absurdem, żeby minister jechał pustą limuzyną do kina, a jego dzieci autobusem za nim. Nie ma tu żadnego nadużycia.
- Media krytykują też panią premier Beatę Szydło za loty z Warszawy do domu wojskową casą. Dziennikarze wyliczyli, że na ten cel poszło około miliona złotych. Sporo. Czy nie jest tak, że będąc w opozycji krytykowaliście Platformę Obywatelską, a teraz robicie to samo?
- Krytykowaliśmy Platformę za posiedzenia Rady Ministrów, które przed wyborami odbywały się w różnych miastach, co było ewidentnym i zarazem kosztownym pretekstem, wykorzystywanym do celów wyborczych. Zresztą Polacy to zachowanie ocenili przy urnie wyborczej. Natomiast bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie jest najważniejsze. I fakt, że premier wraca do domu samolotem, jest czymś naturalnym. Z tego, co mi wiadomo, loty casą są tańsze niż embraerem.
- Kolej jest jeszcze tańsza, a politycy Platformy mówią dziś, że premier Ewa Kopacz jeździła po Polsce pociągiem.
- I to jest prawda. Problem w tym, że w ślad za tym pociągiem z Ewą Kopacz leciał pusty rządowy embraer. Koszty były więc tak naprawdę większe.
- Grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości złożyła wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie wyboru I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf. Czy nie jest to próba odwetu za bardzo ostrą krytykę waszych działań?
- Jeżeli duża grupa posłów - bo aż pięćdziesięciu - uznaje, że ma wątpliwość co do trybu wyboru prezes Sądu Najwyższego, ma prawo i możliwość wystąpić do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie tego trybu. Zrobili to, teraz należy poczekać na wyrok TK.
- Środowisko sędziowskie, któremu pani prezes Gersdorf przewodniczy, wydaje się być głównym przeciwnikiem rządu. Po co wam ta wojna?
- Nie jest to wojna ze środowiskiem sędziowskim, ale działanie mające na celu poprawę funkcjonowania sądów. Do mojego biura senatorskiego zgłaszają się najczęściej obywatele mający problemy właśnie z patologiami wymiaru sprawiedliwości. To, że zmiany są konieczne, przez lata przyznawali nawet obecni przedstawiciele opozycji. Platforma Obywatelska miała osiem lat na ich wprowadzenie, nie zrobiła nic. A dziś nas krytykuje za to, że próbujemy system zreformować.
- Platforma Obywatelska i "Gazeta Wyborcza" ostrzegają, że chcecie wprowadzić jednoturowe głosowanie w wyborach prezydentów miast i burmistrzów oraz wójtów. Tak, że 30 proc. wystarczyłoby, żeby zostać włodarzem miasta.
- To pogłoski lansowane przez Platformę Obywatelską i podchwycone przez media. Ale może warto zastanowić się nad tym rozwiązaniem. W głosowaniu do Senatu nie ma drugiej tury i nikt nie uważał tego za coś niezwykłego. W jednomandatowych okręgach wygrywa po prostu ten, kto zbierze najwięcej głosów i nie wyobrażam sobie, by organizować drugą turę. Dlaczego nie rozważyć przeniesienia tego rozwiązania na samorządy?
Zobacz także: Tomek Walczak: "Nowi Ruscy" opanowali PiS