Poprzeczkę ustawili sobie chyba zbyt wysoko jak na niedoskonały materiał ludzki, który składa się na to ugrupowanie. Kiedy Jacek Cichocki, podówczas szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, służbową limuzyną woził swoje dzieci do szkoły, politycy PiS byli pierwszymi, którzy rzucali kamieniem, kipiąc z oburzenia. Z dzisiejszej perspektywy widać, jak wiele było w tym hipokryzji. Bo kiedy obecny szef MSWiA Mariusz Błaszczak przysługującą mu limuzyną wozi dzieci do kina, ani on sam, ani jego partyjni koledzy nie widzą najmniejszego problemu. Kiedy swego czasu spółki Skarbu Państwa obsiadali kolejni działacze PO i PSL oraz ich rodziny, to PiS pierwszy podnosił larum, dowodząc - słusznie zresztą - że taki nepotyzm i kumoterstwo to absolutna patologia. Dziś PiS, oplatając gęstą pajęczyną swoich działaczy i pociotków niemal każdą instytucję państwa, nie widzi w tym najmniejszego problemu. W końcu im się należy! A ileż też było oburzenia, kiedy politycy PO latali do domu samolotami! Dziś kiedy Beatę Szydło do domu dostarcza wojskowa CASA, sama premier kwituje to stwierdzeniem, że pociągiem przecież nie pojedzie. Te niekonsekwencje PiS można ciągnąć i ciągnąć. Dlaczego trzeba to rządzącym wypominać? Standardy, których desperacko się nie trzymają, to jedno. Ważniejszy jest chyba fakt, że obnaża to pisowską propagandę, która swoją partię próbuje przedstawić jako ugrupowanie z ludu i dla ludu. Nie jakąś tam zgniłą elitę, ale partię zwykłych ludzi, którzy o innych zwykłych ludzi dbają jak o swoje rodziny. Problem polega jednak na tym, że PiS rozkochany jest w bizantyjskim przepychu władzy. Jego politycy są niczym "nowi Ruscy", którzy jeszcze niedawno żyli życiem zabiedzonych proletariuszy, ale po zmianie socjalizmu na kapitalizm zbili ogromne majątki i szarzyznę dawnego życia zamienili na krzykliwy luksus i którzy samych siebie widzą jako spadkobierców rosyjskiej szlachty. Przerost ego "ludzkich panów" z PiS jest lustrzanym odbiciem tej mentalności.
Zobacz: Prof. Rafał Chwedoruk: Powrót Tuska do Polski korzystny dla PiS