Krzysztof Liedel

i

Autor: Piotr Grzybowski

SARS-CoV-2 to BROŃ BIOLOGICZNA? TERRORYŚCI wykorzystają KORONAWIRUSA [TYLKO NA SE.PL]

2020-06-04 16:38

Jak globalna pandemia może wpłynąć na model działania międzynarodowego terroryzmu? Czy może posunąć się do użycia w zamachach broni biologicznej? Jaką funkcję w jego taktyce pełni SARS-CoV-2? Czy bagatelizujemy zabezpieczenia kontrterroystyczne i stawiamy ponad nie bezpieczeństwo sanitarne? Wyjaśnia nam te zawiłości dr n. wojskowych KRZYSZTOF LIEDEL, dyrektor Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas.

„Super Express” - Czy terroryści przestraszyli się wirusa SARS-CoV-2?

Krzysztof Liedel - Może nie tyle się go przestraszyli, co sytuacja w świecie wywołana przez pandemię w dużej mierze ograniczyła im możliwości działania. Takim klasycznym przykładem tego utrudnienia jest zamknięcie granic, które są teraz znacznie lepiej strzeżone niż przed nastaniem epidemii. Ciężko jest się dostać do Europy i równie ciężko jest się poruszać po terenie Unii Europejskiej. Jeśli do tego dołożymy to, że ruch lotniczy jest, a przynajmniej był, zamrożony, to życie terrorystów jest bardzo utrudnione. Musimy pamiętać, że oni potrzebują mobilności do zaplanowania i przeprowadzenia zamachu. I to jest pewnik, aczkolwiek trzeba zaznaczyć, że w początkowej fazie pandemii, to na różnego rodzaju forach internetowych, przez które komunikują się terroryści, pojawiły się ostrzeżenia, że w zaistniałej sytuacji oni też muszą o siebie dbać. Bardzo szybko w tym czasie pojawiły się próby wykorzystania koronawirusa wprost w działalności terrorystycznej, jeszcze na etapie propagandowym, czyli grożenia tym, że terroryści nauczą się wykorzystywać wirusy do atakowania ludzi Zachodu. Grozili że będą je „gromadzić” i powodować nowe zakażenia, albo aerozolowo poprzez zarażonych bojowników. Sumując: nie wystraszyli się wirusa, ale on im zablokował możliwość operacyjnego działania. Jednak bardzo szybko dostosowali się do nowej rzeczywistości i już wykorzystują koronawirusa w swoim modelu działania.

Teraz w sferze propagandowej. Terroryści nie są idiotami, bo gdyby nimi byli, to by nie robili fermentu w świecie. Skoro są gotowi do wysadzania się w powietrze, to czy nie mogą się świadomie zarazić i siać wirusa na terenie przeciwnika?

Oczywiście, co do tego nie mam wątpliwości. Dla nich to będzie dużo łatwiejsze od przygotowania kogoś do przeprowadzenia ataku samobójczego. Przygotowanie takiego „klasycznego” zamachu wymaga wiele trudu, choćby na etapie przygotowania samobójcy do poświęcenia swojego życia dla ich sprawy. Jest bardzo prawdopodobne, że będą w stanie wykorzystać koronawirusa w swoich działaniach. Tym bardziej, że mogą wykorzystać w nich mechanizm radykalizacji, tak charakterystyczny dla terroryzmu islamistycznego: zakażę się koronawirusem…

I podam go dalej…

Tak. Dla terrorysty, uwzględniając jego indoktrynację ideologiczną, nie będzie specjalnej różnicy, czy się świadomie zarazi, czy zginie w zamachu, w eksplozji bomby.
Dodatkowo, z punktu widzenia tego, jak działa terroryzm i co terrorystom udaje się osiągnąć taką akcją pod względem psychologicznym, to sądzę, że bardziej będzie im się opłacało straszyć potencjalnego przeciwnika koronawirusem, tym, że będziemy was zarażać, nasi bojownicy są gotowi masowo rozsiewać wirusa, niż przeprowadzać w rzeczywistości takie akcje. Pewnie się mogą pojawić, ale nie przypuszczam, aby były one wykonywane w większej skali.

Wznawiany jest ruch lotniczy. Można mieć takie odczucie, że teraz jest w nim ważniejsze są zabezpieczenia przed transmitowaniem wirusa niż przed zagrożeniem terrorystycznym?

Mam nadzieję, że dziś mamy na tyle profesjonalnie przygotowane służby kontrterrorystyczne zabezpieczające m.in. lotniska, że są one w stanie odnaleźć się i w tej dzisiejszej rzeczywistości. Trzeba pamiętać, że te zabezpieczenia sanitarne niekoniecznie są zgodne z dotychczasowymi procedurami bezpieczeństwa. Problemem może być  choćby to, że samo noszenie maseczek utrudnia wykrywanie potencjalnych zagrożeń, zakłóca np. systemy rozpoznawania twarzy osób poszukiwanych przez służby. Myślę, że takich problemów jest znacznie więcej. Wyobrażam sobie, że dużo bardziej skomplikowana będzie taktyka działania sky marshalli, czyli tych oficerów, którzy udają operacyjnie pasażerów i kontrolują, co się dzieje na pokładzie samolotu. Przy takich zmianach, jak choćby wolne miejsca między pasażerami itd., trudno im będzie utrzymać ten operacyjny kamuflaż. Być może będą oni musieli kompletnie zreorganizować procedury i sposób działania.

Nowa normalność, albo raczej nowa rzeczywistość.

Można tak powiedzieć. Pan ma obawy, że teraz będzie się bardziej zwracać uwagę na procedury sanitarne niż kontrterrorystyczne. Powiem tak: mam nadzieję, że oba poziomy bezpieczeństwa będą utrzymane wysoko.

Gdybym był terrorystą, to przeszedłbym na działania związane z użyciem broni biologicznej, choćby dlatego, że pandemia pokazała skuteczność działania w zagrożeniu kryzysowym całej Europy. I różnie z tą skutecznością było…

Taki wariant jest możliwy. I to nie tylko ja go przewiduję, jako możliwy do zaistnienia. Jeszcze wtedy, gdy nam się nawet pandemia nie śniła, to wiele ośrodków analitycznych mówiło wprost: terroryści szukają sposobu na dokonywania zamachów z użyciem broni biologicznej i chemicznej. Dlaczego? Dlatego, że ich głównym celem jest eskalowanie strachu spektakularnymi atakami. Użycie broni B i C, gdy nie wiemy, jak się zachować w sytuacji, kiedy zostanie użyta, pozwoliłoby im na uzyskanie tej spektakularności bez żadnego problemu.
Już od dłuższego czasu terroryści robią wiele, by wejść w posiadanie takich środków i dokonywać skutecznych ataków. Jedyne, co ich jeszcze jako tako hamuje pod względem taktycznym, to fakt, że nad takimi broniami trudno jest zapanować, trudno nimi sterować. To nie ładunki wybuchowe, których skutki działania można przewidzieć. Myślę, że jest to jednak dla nich mniej znaczące, jeśli mogliby osiągnąć duży efekt psychologiczny. Przypomnę choćby o ataku w tokijskim metrze w 1995 r., kiedy to terrorystyczna sekta rozpyliła gaz bojowy sarin i 12 ludzi zginęło, a 5 tys. zostało poważnie zatrutych.

A może terroryści dali sobie spokój, widząc co się dzieje na Zachodzie. A może przeszli tylko w stan uśpienia, niczym telewizor włączony w stand by?

Istnieje coś takiego jak koncepcja czterech fal terroryzmu, stworzona przez Dawida Rapoporta, który analizował w ten sposób ewolucję i rozwój zagrożenia terrorystycznego. Podobnego narzędzia analitycznego można użyć próbując przybliżyć sposób działania współczesnych ugrupowań terrorystycznych. Ich aktywność można przedstawić w formie pewnego rodzaju sinusoidy: najpierw są akcje, dużo się dzieje, a później nastaje względny spokój i cisza, by w następnej kolejności takie organizacje mogły znów się zaktywizować. Wiele wskazuje na to, że teraz terroryzm jest w dole takiej fali. Trzeba sobie powiedzieć, że to wynika z dwóch kwestii. Pamiętajmy, że tzw. Państwo Islamskie przegrało wojnę na pograniczu Syrii i Iraku. Gdy jeszcze nie było pokonane, to wielu bojowników wyjechało z USA i Europy do Azji, by na miejscu prowadzić walkę z niewiernymi. Gdy udało się pozbawić islamistów władzy na wspomnianym terytorium, to wielu z nich powróciło do Europy i Stanów Zjednoczonych. To są ludzie mający bardzo dobre przygotowanie, doświadczenie bojowe, którzy są gotowi do dokonywania zamachów terrorystycznych. Mamy więc teraz do czynienia z uśpieniem terroryzmu na terytorium Europy, ale uśpieniem, które oni wykorzystują konstruktywnie. Sądzę, że teraz reorganizują się, zastanawiają się nad modelem działania i są w fazie planowania i przygotowywania zamachów. Kolejna fala wznosząca jest przed nami, co do tego nie mam wątpliwości. Tylko epidemia ją na jakiś czas wyhamowała.

Super Raport 04 VI (Goście: Borowski, Jakubiak, J.Sokołowski)