I tak – albo masz bronić sędziów, chcieć, by było jak było, albo wspierać bezkrytycznie pisowską reformę. Albo masz być wyznawcą Grety Thunberg, uważać, że Jezus umarł za zwierzęta i na Sądzie Ostatecznym sądzić nas będą świnie, masz zmuszać wszystkich do weganizmu, albo w imię „tradycji i wartości” powinieneś problemy środowiska uznać za nieistniejące, „dla zasady” rzucać psu petardy do legowiska, a najlepiej to psa wziąć na łańcuch i kota zagłodzić. Wreszcie – albo masz być za sztuką ambitną, wyższych sfer, codziennie być w operze wbrew „chamom od disco polo”, albo wbrew „pseudoelitom” jako prawdziwy Polak Zenka z Akcentu stawiać wyżej od Mozarta.
Widzisz świat bardziej krytycznie? Chcesz zostać sobą? Wielbisz Mozarta, Chopina, ale przy mniej ambitnej muzyce czasami się bawisz? Źle z tobą – bo dla żandarmów każdej ze stron już jesteś podejrzany. Jedni uznają cię za chama i prostaka, drudzy za podejrzanego przedstawiciela pseudoelity. Kochasz przyrodę, masz w domu zwierzaki, o które dbasz, traktujesz jak członków rodziny, ale z ekologicznej hodowli od czasu do czasu kupisz dobre mięso, widzisz problemy klimatu, ale dostrzegasz też przesadę niektórych radykałów, nie rezygnujesz z dzieci z powodu przeludnienia planety? Znów jedni zrównają cię ze zwyrodnialcami, którzy gnębią zwierzęta i celowo niszczą przyrodę, drudzy uznają cię za przedstawiciela jakiejś lewackiej ideologii. Wreszcie – widzisz, że wymiar sprawiedliwości w III RP działał fatalnie, wymagał radykalnych reform, ale jednocześnie wiesz, że sama reforma jest mówiąc delikatnie nieudana, z perspektywy zwykłego człowieka nie zmienia nic, albo zmienia wręcz na gorsze? Dla jednych jak nic jesteś PiS-iorem, który chce nas wyprowadzać z Unii Europejskiej, dla drugich targowiczaninem, chcącym rozwalić naszą Ojczyznę. Przekonywanie fanatyków którejkolwiek ze stron nic nie da – i tak ci nie uwierzą. Jedyne wyjście, to wyłączyć wkurzające portale, strony i media. Pozostać sobą i robić swoje. Bo wbrew pozorom, jest nas więcej od krzykaczy obydwu stron. A przynajmniej chciejmy w to wierzyć…