Rzecznik Solidarności: PiS chce rozmawiać na ulicy? Będzie miał ulicę.

2019-02-07 5:00

Marek Lewandowski, rzecznik Solidarności, w rozmowie z "Super Expressem" komentuje pomysły rządu na zmiany w ustawie o ograniczeniu handlu w niedzielę i konflikcie z rządem wokół podwyżek dla budżetówki.

„Super Express”: – Premier zapowiada przyjrzenie się ograniczaniu handlu w niedziele. Z rządu dochodzą wieści, że rozważany jest pomysł powrotu do rozwiązania, które obowiązywało w ubiegłym roku: dwie niedziele handlowe i dwie niehandlowe. Co na to Solidarność?
Marek Lewandowski: – My na to na razie tyle: będzie oficjalne stanowisko rządu w tej sprawie i jakaś ustalona przez Radę Ministrów wersja, to się do tego odniesiemy. Pojedyncze wrzutki czy gadulstwo tego czy innego członka rządu w ogóle nas na razie nie interesują.
– To po co o tym rząd mówi? Rozpoznanie w boju i oczekiwanie na reakcję opinii publicznej?
– Trzymamy się tego, że na razie formalnie nic się nie zmienia. Od początku roku doszła kolejna, trzecia niedziela wolna od handlu, w przyszłym roku wchodzi czwarta. Spełnia to nasze postulaty. Poza niejasnymi zapowiedziami i informacjami prasowymi nie ma żadnego oficjalnego stanowiska rządu. A dopóki go nie ma, nie ma czego komentować.
– Nie boi się pan, że rząd w roku wyborczym będzie chciał wyjść naprzeciw tej wcale niemałej części społeczeństwa, która traktuje ograniczenie handlu jako zamach na swoją wolność?
– W ogóle nie jesteśmy strachliwi. Zobaczymy, czy w ogóle jakiekolwiek zmiany w ograniczaniu handlu zostaną zaproponowane. Jak mówiłem, Solidarność trzyma się tego, co już obowiązuje. Jeśli coś się zmieni, będziemy mieli do czego się odnieść.
– Zastanawiam się, czy rząd w ogóle chciałby iść na udry z Solidarnością w tej sprawie, skoro i tak ma już z wami problem w związku z pensjami dla budżetówki. Domagacie się, by w końcu je odmrozić.
– Tak, choć mamy w sumie 11 postulatów, to kwestia podwyżek w budżetówce jest paląca. Od 2010 roku są one zamrożone, choć jedne grupy podwyżki dostają, inne nie, co gigantycznie podnosi ciśnienie zatrudnionym w sferze budżetowej. Jak można dać policjantom 650 zł podwyżki – które oczywiście im się należą – zapominając o innych pracownikach? Nie można dyskryminować jednej grupy zawodowej kosztem drugiej. To niedopuszczalne.
– I czego konkretnie w tej sprawie od rządzących oczekujecie?
– To przede wszystkim podniesienia pensji budżetówki na poziomie nie mniejszym niż miało to miejsce w przypadku służb mundurowych. To nie jest tylko kwestia zarobków tych ludzi, ale także bezpieczeństwa obywateli. W końcu głośna sprawa z zakażonym mięsem – jak skutecznie można ten sektor nadzorować, skoro inspektorzy sanitarni odchodzą z pracy, bo przy ich kompetencjach pieniądze, które otrzymują, są dużo niższe niż oferuje im sektor prywatny. To premier będzie sam jeździł i kontrolował zakłady mięsne? Takie przykłady można mnożyć.
– I jak idą rozmowy z rządzącymi?
– Na razie byliśmy z odwiedzinami u posłów i senatorów, przekazaliśmy im nasze postulaty i efekty tych spotkań są, delikatnie mówiąc, niezadowalające.
– Czemu? Nie popierają waszych postulatów?
– Chodzi o fundamentalny problem z polską polityką. Po raz kolejny okazało się, że to nie ciebie, wyborco, boi się poseł czy senator, bo to nie ty wstawiasz go na listę wyborczą, ale kierownictwa partii i dyscypliny partyjnej. To jest kluczowy problem.
– To jak idą rozmowy na wyższym szczeblu?
– Wygląda to tak, że 70 rolników blokujących autostradę w ciągu kilku godzin dostało spotkanie z ministrem rolnictwa. A my od kilkunastu miesięcy nie możemy doczekać się ministrów na plenarnych posiedzeniach Rady Dialogu Społecznego. PiS musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chce mieć w Solidarności partnera czy przeciwnika. Jeśli wskazuje się nam, że miejscem na rozmowy nie jest RDS, a ulica, to będą mieli ulicę.
– To kiedy wychodzicie na ulice?
– Już zapadła decyzja o pikietach w 16 województwach i za chwilę ogłosimy termin tej akcji protestacyjnej. Prowadzimy przygotowania do kolejnych akcji. Kula śnieżna ruszyła i jeśli rząd nie będzie chciał z nami rozmawiać, będzie się ona rozpędzać. W każdej chwili jesteśmy jednak gotowi do rozmów i konstruktywnego dialogu. Czekamy, aż dojrzeje do niego rząd.
Rozmawiał Tomasz Walczak

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki