- Pytanie, czy niezawisłemu sędziemu wypada się wypowiadać w publicystycznym tonie na temat prezesa Kaczyńskiego i jego kota, którzy według niego zignorują każdą uchwałę ogłoszoną na kongresie i rzucą kotu na pożarcie?
- Nie słyszałem tej wypowiedzi. Nie będę polemizował, ta wypowiedź rzeczywiście jest bardzo publicystyczna. Rozmawiajmy jednak o poważnych rzeczach.
- A te najważniejsze na kongresie to...
- To, że żadna z osób sprawujących władzę nie była na Kongresie Sędziów Polskich. Tu już nie można mówić o debacie publicznej, bo debata wymaga stron. Najważniejsze osoby w państwie zlekceważyły III władzę. Mieli okazję, żeby przedstawić swoje propozycje udoskonalenia III władzy, bo to jest ważny problem. Nikt nie twierdzi, że nie da się poprawić stanu sądownictwa w Polsce. Rządzący krajem nie chcieli jednak rozmawiać z sędziami. Pięć krzeseł w pierwszym rzędzie dla władzy stało pustych.
- Według sędzi NSA Ireny Kamińskiej sędziowie są "nadzwyczajną kastą ludzi". Nie sądzi pan, że przesadziła?
- Sędziowie są normalnymi obywatelami. Są najlepiej przygotowani zawodowo do służby publicznej. Mają skończoną długoletnią edukację w tym zakresie. Sędziowie mają misję w społeczeństwie, żeby rozstrzygać spory w oparciu o prawo, a nie o politykę.
- Czy sędziowie takim spotkaniem z politykami opozycji, z tymi wiecowymi wystąpieniami nie podłożyli się PiS, tak jak sobie tego życzyło? Nie wpisali się w jedną stronę sporu politycznego?
- Sędziowie mają obowiązek wypowiadać się w sprawie swojego statusu. To nie jest uprawianie polityki. Środowisko sędziowskie musi bronić swojej niezależności. Władza sądownicza nie jest taka sama jak władza ustawodawcza czy wykonawcza, bo nie ma charakteru politycznego.