Licha waloryzacja to wina bardzo niskiej inflacji. To właśnie w oparciu o ten wskaźnik co roku wylicza się wzrost emerytur. Skoro jednak ceny nie rosną, to nie wzrosną też świadczenia. Stąd pomysł na minimalną podwyżkę dla wszystkich dostających mniej niż 2,7 tys. zł emerytury.
Okazuje się jednak, że inflacja będzie jeszcze niższa, niż początkowo zakładano. W efekcie minimalną podwyżkę dostaną niemal wszyscy emeryci. Na waloryzację wyższą niż obiecane 29 zł mogą liczyć tylko najbogatsi seniorzy, którzy co miesiąc pobierają z kasy ZUS ponad 4100 zł na rękę.
Zobacz też: Rządzący! Nie ścigajcie emerytów za abonament RTV!
To dobra wiadomość dla rządu, bo na mniejszą waloryzację trzeba wydać mniej pieniędzy. Jak wyliczyliśmy, nawet 10 mln miesięcznie, czyli 120 mln w całym roku!
Takie pieniądze mogłyby być przeznaczone na dożywienie ponad miliona dzieci albo mogłyby wrócić do najstarszych Polaków pod postacią specjalnych dodatków. Na to jednak nie ma co liczyć. Stojący na straży państwowej kasy minister finansów w poprzednich latach, kiedy miała miejsce podobna sytuacja, nigdy nie wyraził na to zgody.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail