Jan Guz: Rząd zatuszował kryzys

2011-12-30 3:00

Jaki był mijający, a jaki będzie nadchodzący rok? Podsumowuje Jan Guz

"Super Express": - Polscy pracownicy mogą być zadowoleni z mijającego roku?

Jan Guz: - Nie bardzo. Nie mogli liczyć na porozumienie w najważniejszych dla siebie sprawach, w tym bezpieczeństwa społecznego. Po stronie rządu nie było chęci, po stronie pracodawców nie było partnerów. I przede wszystkim gigantyczny problem, jakim są tzw. umowy śmieciowe. To szalenie dokucza pracownikom.

- Pracownicy aż tak się przeciwko temu nie buntują...

- Buntują się, buntują, ale cieszą się, że w ogóle mają pracę, ale te umowy ich upokarzają. Uniemożliwiają wzięcie kredytów, nie tylko mieszkaniowych, ale choćby na edukację. To przeszkoda na starcie do samodzielnego życia. Chcemy uelastycznienia rynku pracy? Nie ma sprawy, ale niech idzie za tym zabezpieczenie społeczne. Na Zachodzie, choćby w Niemczech, pracownik tracąc pracę, nie traci gruntu pod nogami. Szansy na byt. Ma wsparcie, ma godny zasiłek dla bezrobotnych. W Polsce tego wszystkiego nie ma. Trzeba wreszcie zauważyć, że to był także rok kryzysu...

- Przecież premier Tusk twierdzi, że kryzysu w Polsce udało się uniknąć!

- Nie uniknąć. W Polsce kryzys udało się zatuszować. Ukryć go, przerzucając kryzys na indywidualnych pracowników. Dane Komisji Europejskiej pokazują, że niemal dwa miliony Polaków, mimo że pracują, żyją na poziomie biedy. Dodajmy do tego ponad 2 mln bezrobotnych, niemal 2 mln pracujących za granicą... Łącznie to będzie połowa pracujących Polaków żyjących na bardzo niskim poziomie! Kryzys nie dotknął, ale systemu bankowego. Każdy Polak musi jednak dokonywać cięć w swoich domowych wydatkach, a koszty utrzymania szalenie wzrosły. Biedę ukryto więc w domach, żeby statystyki wyglądały lepiej.

- Skoro tak źle było w roku, w którym oficjalnie oparliśmy się kryzysowi, to jak będzie w 2012, który ma być kryzysowy?

- Patrzę na to z dużymi obawami. Będą podwyżki, które przełożą się na kolejny wzrost cen. Do tego postępująca komercjalizacja usług publicznych, jak służba zdrowia czy edukacja, a zatem zapewne także podwyżki... Przy zahamowaniu wzrostu wynagrodzeń, wydłużeniu wieku emerytalnego to może być bardzo trudny czas dla społeczeństwa.

- Nie widzi pan żadnego sygnału dającego nadzieję?

- Dopóki rząd nie zacznie rozmawiać ze społeczeństwem, to nie bardzo. Powinniśmy rozmawiać, gdyż niektórym zagrożeniom można zaradzić. Weźmy choćby składkę do UE w wysokości 150 mld zł. Ona wraca do Polski, ale już ukierunkowana na konkretne cele. Tu można by próbować w kryzysowych czasach w jakiś sposób ją uelastycznić.

Jan Guz

Przewodniczący OPZZ