Gowin od kilku dni powtarza, że w obecnej sytuacji najlepszym rozwiązaniem jest przesunięcie wyborów prezydenckich. Podobnie mówią inni politycy jego formacji. - Jeśli nie będzie warunków do przeprowadzenia wyborów w sposób bezpieczny, to nie powinno ich być. A jeśli jakiś pomysł się pojawi, będziemy się nad nim pochylać. Zmiany w kodeksie wyborczym wymagają akceptacji wszystkich partii – mówi nam wiceminister funduszy i polityki regionalnej, poseł Porozumienia Kamil Bortniczuk (37 l.).
Partia Gowina liczy 18 posłów. - Konsultacje, czy zostać w rządzie, czy nie, cały czas trwają. Jarosław Gowin analizuje, czy wszyscy pójdą za nim, jeśli odejdzie z koalicji. Jest ryzyko, że osoby, które mają stanowiska w resortach stracą swoje stołki - mówi nasz informator. - Kluczowy w tej sprawie jest czwartek i piątkowy poranek – kwituje nasz rozmówca.
W PiS jednak wierzą, że „gowinowcy” i sam wicepremier pójdą po rozum do głowy i poprą termin wyborów oraz głosowanie korespondencyjne. - Koalicja Zjednoczonej Prawicy jest na dobre i na złe, a nie tylko przy dzieleniu stanowisk w rządzie! Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której partia koalicyjna może inaczej głosować w sprawie tak strategicznej i arcyważnej jak zmiany w kodeksie wyborczym. Będziemy przekonywać Jarosława Gowina i jego posłów do naszych racji – mówi nam europoseł PiS Ryszard Czarnecki (57 l.).
Ustawą o głosowaniu korespondencyjnym Sejm ma się zająć w piątek, a następnie Senat będzie miał 30 dni na jej rozpatrzenie. Może więc zająć się nią w… maju.