Wojciech Jabłoński: Rząd uzyskał pozór dyskusji o OFE

2011-03-23 3:00

Debata powinna być atrakcyjna i przyciągać uwagę, a była nudna i siermiężna. Debatujący nie przeszli szkoleń medialnych. Byli przygotowani ze swojej dziedziny, ale nie opanowali prostszego i zrozumiałego dla ludzi języka. Ta antydebata zniechęci Polaków do kolejnej, dużo poważniejszej - uważa dr Wojciech Jabłoński w rozmowie z "Super Expressem".

"Super Express": - Kto wypadł bardziej przekonująco w debacie Balcerowicz kontra Rostowski?

Dr Wojciech Jabłoński: - Leszek Balcerowicz był bardziej opanowany i rzeczowy. Z dużym spokojem wytrzymywał presję Rostowskiego - jego gadatliwość i niedopuszczanie do wypowiedzi. Starania ministra, by dyskusję rozmiękczyć, zwracając się do Balcerowicza per ty, nie odniosły żadnego skutku. Były jak stary kawał, który powtarzany sto razy przestaje być śmieszny. Rostowski na pewno bardziej się starał, bo występował jako propagandowa forpoczta rządu. Wiedział, że będzie musiał się bronić, więc zaczął atakować, aby narzucić ton. Balcerowicz wypadł trochę lepiej. Ale nie ma to żadnego znaczenia.

- Bo i tak zwykli ludzie niewiele z debaty zrozumieli?

- Otóż to. Powinna być atrakcyjna i przyciągać uwagę, a była nudna i siermiężna. Debatujący nie przeszli szkoleń medialnych. Byli przygotowani ze swojej dziedziny, ale nie opanowali prostszego i zrozumiałego dla ludzi języka. To nie byli szołmeni, ale ekonomiści, a chwilami mówili jak księgowi. Debata telewizyjna nie powinna być zbyt merytoryczna. Jej celem ma być jasne, krótkie i hasłowe przesłanie, które po niej pozostanie.

- Może jednak miała głębszy sens polityczny i otworzy teraz szerszą dyskusję, np. na temat sposobu funkcjonowania naszego państwa?

- Nie wydaje mi się, żeby to był kamyk, który pchnie jakąś lawinę. Ta debata, żeby być skuteczna, powinna była się odbyć dużo wcześniej w zupełnie innej formie, a mianowicie rozmów kuluarowych i to na długo zanim ustawa o OFE weszła na ścież-kę legislacyjną. Teraz debata nie wpłynie na stanowisko rządu. Wręcz przeciwnie. Paradoksalnie Rostowski wypadł gorzej, ale uzyskał pozór dyskusji nad OFE. Gdy dotąd jej brakowało, rząd był narażony na zarzut skoku na naszą kasę, a teraz może mówić, że się wybronił. Debata nic nie dała, poza efektem propagandowym dla rządzącej ekipy. A ta i tak czuje się bezpiecznie, bo przecież od członka rodziny (Balcerowicza) nie otrzyma naprawdę silnych batów.

Przeczytaj koniecznie: Red. Tadeusz Mosz: Debata Balcerowicz kontra Rostowski nie będzie ustawiona

- Chyba jednak dobrze, że debata się w ogóle odbyła? Choćby dlatego, że odwróciła uwagę od jałowych sporów rządu z opozycją.

- Nie zgadzam się. Po takiej antydebacie znaczna część wyborców może poczuć się w przyszłości zniechęcona do kolejnych. Tylko że wtedy naprawdę może zaistnieć sytuacja, gdy dzięki podobnej debacie i bez stawiania ludzi przed faktem dokonanym będą szanse na pewne zmiany w istotnej dziedzinie naszego życia, np. w służbie zdrowia.

Dr Wojciech Jabłoński

Politolog i specjalista od marketingu politycznego, UW