Adam Abramowicz, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców

i

Autor: materiały prasowe Adam Abramowicz, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców

Rząd stworzy miliony miejsc pracy? "Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział..."

2020-06-12 13:16

- Już przed pandemią mikro i małe firmy wskazywały, że ich głównym problemem jest zapłacenie co miesiąc około 1500 zł składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne - bez względu na to, czy udało im się zarobić takie pieniądze, czy też nie. Przejęcie przez państwo tego obowiązku na okres trzech miesięcy dało tym firmom szansę na przeżycie. Jednak teraz, kiedy obroty są nadal mniejsze a koszty większe, ryczałtowy ZUS może się okazać zabójcą miejsc pracy w Polsce - mówi "SE" Adam Abramowicz Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców.

„Super Express”: - Jednym z filarów kampanii Andrzeja Dudy są programy inwestycyjne, które mają pomóc w stworzeniu miliona miejsc pracy. Rzeczywiście będą miały taki skutek?
Adam Abramowicz: - Dobrobyt narodów bierze się z pracy. Abyśmy mieli więcej dobrze zorganizowanej i efektywnej pracy, trzeba uprościć podatki, zminimalizować obowiązki biurokratyczne, skrócić czas postępowań w sądach gospodarczych, wprowadzić odpowiedzialność urzędników za decyzje niezgodne z prawem, wprowadzić półroczne vacatio legis w zakresie zmian przepisów prawa gospodarczego wprowadzających obowiązki dla przedsiębiorców. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział zwiększenie do 2 mln euro, a potem do 4 mln limitu obrotów, przy których przedsiębiorcy mogliby płacić podatek dochodowy ryczałtem. Jeżeli urealnimy stawki tego podatku i szybko podniesiemy limity, niewątpliwie da to impuls do powstawania miejsc pracy.
- To wystarczy?
- Jeżeli minister rodziny i pracy Marlena Maląg wprowadzi od przyszłego roku dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców - wzorem Niemiec - a w jakiejś niedługiej perspektywie czasowej tzw. emeryturę obywatelską, odciążając dzięki temu płace z ogromnych narzutów, które teraz utrudniają zwiększenie zatrudnienia - wówczas przełoży się to na znaczący wzrost zapotrzebowania na nowych pracowników. Gdyby z kolei Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro tak zorganizował sądy gospodarcze, że postępowania trwałyby kilka tygodni, jak w Niemczech, a nie kilka lat - dałoby to ogromny pozytywny impuls gospodarce. To, co trzeba zrobić, a co wymieniłem, to część postulatów 220 organizacji przedsiębiorców pracujących w Radzie przy Rzeczniku. Jeżeli Prezydent Andrzej Duda zechciałby uzupełnić swoje programy i zostać patronem tych zmian, a potem przekonać rząd do ich szybkiego wprowadzenia w życie, niewątpliwie przyczyniłby się do powstania nie tylko miliona, ale nawet kilku milionów miejsc pracy.
- Słychać głosy, że Warszawa i Poznań to dwa miasta, w których przedsiębiorcy mają szczególne problemy z wypłatą środków pomocowych z tarczy antykryzysowej. Jest taki problem?
- Rzeczywiście, przedsiębiorcy z kilku miast skarżą się, że bardzo długo czekają na środki pomocowe. Warszawa i Poznań mają o wiele więcej zarejestrowanych firm, niż inne powiaty i muszą obsłużyć ogromną liczbę wniosków, stąd procentowo nie wygląda to najlepiej. Ale też miasta te są bardzo bogate, mają ogromne budżety, powinny mieć zatem środki na zatrudnienie dodatkowych osób do obsługi wniosków i z tego co wiem, samorządy tych miast właśnie to robią. Dlatego mam nadzieję, że wkrótce problem zniknie.
- Czy będzie możliwe, by zwolnić przedsiębiorców z płacenia składek ZUS przez dłuższy okres niż tylko trzy miesiące?
- Już przed pandemią mikro i małe firmy wskazywały, że ich głównym problemem jest zapłacenie co miesiąc około 1500 zł składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne - bez względu na to, czy udało im się zarobić takie pieniądze, czy też nie. Przejęcie przez państwo tego obowiązku na okres trzech miesięcy dało tym firmom szansę na przeżycie. Jednak teraz, kiedy obroty są nadal mniejsze a koszty większe, ryczałtowy ZUS może się okazać zabójcą miejsc pracy w Polsce.
- Czyli ten pomysł trzeba rozważyć?
- Od dawna proponujemy, aby wzorem Niemiec wprowadzić dobrowolność składek na ubezpieczenia społeczne, zostawiając przedsiębiorcy obowiązek opłacania ubezpieczenia zdrowotnego. Ten, kto będzie mógł i zechce, będzie płacił za siebie ZUS i kiedyś dostanie emeryturę albo rentę; a ten, kto nie zapłaci, będzie musiał liczyć na zabezpieczenie we własnym zakresie. W Niemczech to doskonale działa i powinniśmy ten system szybko wprowadzić w Polsce. Ewentualnie, mikro i małe firmy można przenieść z ZUS do KRUS. Tam składka jest niewielka i dla wielu realna do zapłacenia w tych niezwykle trudnych obecnie warunkach.
- Urzędy pracy mają sprawdzać, co przedsiębiorcy zrobili z dopłatami. Podobno niewykorzystane środki będzie trzeba zwrócić. To prawda?
- Warunki pomocy państwa w kolejnych filarach tarcz są określone. Jeżeli się ich nie spełnia, nie dostanie się pieniędzy. Przykładowo, warunkiem umorzenia mikropożyczki jest niewyrejestrowywanie firmy przez trzy miesiące od uzyskania pomocy. Nie trzeba wykazywać, na co przeznaczyło się uzyskane środki. Jedynym wymiernym warunkiem, którego spełnienie można by podważyć, to podanie we wniosku nieprawdy. Ale już np. we wniosku do PFR nie można skłamać czy się pomylić, bo algorytm sprawdza prawdziwość danych przed przelaniem pieniędzy na konto przedsiębiorcy. Oczywiście, można sobie wyobrazić sytuację , że ktoś tych pieniędzy nie potrzebował i zamiast zainwestować je w firmę, przeznaczył na własną konsumpcję. W tym wypadku mógłby mieć kłopot, gdyby został skontrolowany.
- Wielu pracowników żali się, że choć ich pracodawcy otrzymali różnego rodzaju wsparcie antykryzysowe, im samym obcinane wynagrodzenie pensjami.
- Rzadko się zdarza, aby dotacje pokrywały 100 proc. strat związanych ze skutkami pandemii. Ale wyjątki zapewne są. Nic tu się nie da zrobić, jeżeli mamy do czynienia z nieuczciwym przedsiębiorcą, który wykorzystuje sytuację. Ale podkreślam, są to bardzo nieliczne przypadki, a ponieważ pomoc związana z ograniczeniami płac i postojowym pracowniczym się kończy, problem się rozwiąże.
Rozmawiał Sandra Skibniewska