Projekt podwyżek dla najwyższych urzędników państwowych pojawił się w miniony wtorek. Według niego np. premier miałaby zarabiać 24 100 zł (obecnie 16 700 zł), a ministrowie - 20 200 zł (o 5 700 zł więcej niż obecnie). Pod presją mediów i opinii publicznej projekt PiS został wycofany, a "Super Express" zapytał czytelników o opinię w tej sprawie. Wyniki sondażu okazały się druzgocące dla rządu.
85,7 proc. - właśnie tylu badanych w sondażu IBRiS dla "SE" uznało, że premier Beata Szydło nie powinna dostawać podwyżki. Odmiennego zdania było zaledwie 10 proc. ankietowanych. Na podwyżkę nie zasłużyli także wicepremierzy - tak oceniło 87 proc. respondentów - oraz ministrowie (87,6 proc. badanych odpowiedziało "nie").
- Polacy słabo zarabiają i dlatego każdy pomysł dotyczący podwyżek dla polityków będzie ich bulwersował. W Polsce klasa polityczna jest najgorzej ocenianą grupą społeczną. I to bardzo niepopularne, że ci, którzy są tak krytykowani, mają teraz dostać jakieś podwyżki o kilka tysięcy. Właśnie tak myślą nasi rodacy - komentuje prof. Kazimierz Kik (69 l.), politolog z Polskiej Akademii Nauk. - Podwyżki dla najwyższych urzędników są źle postrzegane przez Polaków. Obywatele nie biorą pod uwagę zakresu odpowiedzialności, a także zaangażowania czasowego, jakiego wymaga praca ministrów czy premiera. Polacy odnoszą wysokość zarobków do swojego wynagrodzenia, którego średnia krajowa wartość bywa myląca ze względu na rozwarstwienie zarobków - dodaje z kolei prezes IBRiS Marcin Duma.
Zobacz: Polscy politycy podsycają STRACH przed muzułmanami? Oświadczenie Watykanu