Projekt utworzenia PPK już trafił do rządowych prac legislacyjnych, a program ma ruszyć ma w 2019 r. To efekt wspólnej pracy resortów finansów, rozwoju oraz Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Wedle planów sam zatrudniony zadecyduje, jaki procent swojej wypłaty - od 2 do 4 proc. - będzie chciał przeznaczyć na oszczędzanie na przyszłą emeryturę. Wybór będą mieli też pracodawcy, na których barkach będzie spoczywał obowiązek utworzenia PPK. W zależności np. od stażu pracy pracownika składka wyniesie od 1,5 do 4 proc. pensji. Dokładało się będzie również państwo - 240 zł to dopłata roczna, a dodatkowo odprowadzający składki dostanie 250 zł opłaty powitalnej. Wszystkie te środki trafią następnie do towarzystw emerytalnych, gdzie będą inwestowane. System w założeniu ma być dobrowolny - będzie można zrezygnować z opłacania składek.
- Jeśli dziś wielu Polaków zastanawia się, dlaczego obywateli państw zachodnich stać na wysoki standard życia po zakończeniu aktywności zawodowej, to odpowiedzią jest nie tylko to, że obywatele krajów zachodnich mieli wyższe zarobki. Oni uczestniczą też od wielu lat w pracowniczych programach długoletniego oszczędzania - mówił o pomyśle Morawiecki podczas specjalnej konferencji. - Projekt adresowany jest do ponad 11 mln Polaków, którzy pracują i odprowadzają składki na ubezpieczenie społeczne - zapowiedział zaś Paweł Borys (40 l.), prezes Polskiego Funduszu Rozwoju. - To dobry kierunek. Dzięki programowi faktycznie nasze przyszłe świadczenia mogą znacznie wzrosnąć. Ale poczekajmy na szczegóły, żeby nie okazało się, że PPK będą powtórką z OFE. Mam nadzieję, że rząd uczy się na błędach - mówi nam ekonomista Marek Zuber (45 l.).
Zobacz: Reforma emerytalna: jedną składkę rocznie zapłacą wszyscy pracownicy?
Sprawdź: Ponad 100 tys. rencistów zyska prawo do minimalnej emerytury. Kiedy dostaną pieniądze?
Czytaj: Tak będziemy oszczędzać na emeryturę. Nowe szczegóły dot. Pracowniczych Planów Kapitałowych