Ryszard Miazek: Winna paraliżu jest posłanka PO

2011-03-05 3:00

O sytuacji w telewizji publicznej mówią jej byli prezesi

"Super Express": - W czwartek KRRiT wybrała pięciu członków Rady Nadzorczej Telewizji Polskiej. Ale trzy dni wcześniej przywróceni zostali prezesi: Romuald Orzeł i Przemysław Tejkowski. Skąd to całe zamieszanie?

Ryszard Miazek: - Nie śledzę tego szczegółowo. Ale nie ulega wątpliwości, że od kilku lat trwa kryzys zarządzania mediami publicznymi i to, co się teraz dzieje, jest tego objawem. Winna wszystkiemu jest ostatnia nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji z 5 sierpnia 2010 r., która tak przewidziała rekonstrukcję władz telewizji publicznej, że doprowadziła do obecnego paraliżu.

- W jaki sposób?

- W jej wyniku władze mają poczucie swej tymczasowości. A w spółce, która codziennie podpisuje umowy na miliony złotych i myśli na parę lat do przodu, nie może być okresów przejściowych. Nie znam też podobnego przypadku na świecie, by w praktyce spółek państwowych bądź prywatnych tak długo wybierano władze nadzorcze. Autorka zmian, pani poseł Iwona Śledzińska-Katarasińska, mogła przewidzieć taki sposób wyłaniania rady nadzorczej, ale niestety stało się inaczej. Tak więc źródło problemów jest ustawowe.

- Czy tylko? A może mamy do czynienia z przeciąganiem liny między dwoma zwalczającymi się frakcjami w PO: ministrem Gradem z jednej i krajową radą z drugiej strony, gdzie ten pierwszy jest podobno człowiekiem Tuska, a większe wpływy w KRRiT ma Schetyna?

- To już są jakieś rozgrywki zakulisowe. Wiem, że na poziomie parlamentarnym doprowadzono do jakiegoś kompromisu jeśli chodzi o skład KRRiT. Ale co się za tym kryje - tego nie wiem i nie chcę wiedzieć. Mnie szkoda przede wszystkim telewizji. Myślę, że w podtekście to zamieszanie jest spowodowane brakiem chęci uzdrowienia spółek medialnych, a przez to muszą tracić autorytet.

- Czyj głos jest ważniejszy - ministra Grada czy KRRiT? Innymi słowy - czy los Orła i Tejkowskiego jest już przesądzony?

- Nowa rada wybierze kogoś spośród siebie do kierowania telewizją, bo przecież nie przywróci osób zawieszonych ani nie powierzy tego stanowiska poprzedniemu prezesowi. Nowy prezes ogłosi nowy konkurs i znowu będziemy czekać nie wiadomo jak długo. Obecna ustawa wręcz zachęca do kolejnej obstrukcji, bo prawo wyboru prezesa przekazała ciału politycznemu, jakim jest KRRiT, a nie - jak kiedyś - radzie nadzorczej.

Ryszard Miazek

Były prezes zarządu TVP i członek KRRiT