Tomasz Kalita: Ryszard Kalisz nie szantażował SLD

2011-06-20 4:20

Wyborcy lewicy nie dadzą się ponownie oszukać PO - mówi polityk SLD

"Super Express": - Ryszard Kalisz będzie startował do Sejmu z pierwszego miejsca w Warszawie?

Tomasz Kalita: - Tak i jest to bardzo dobra decyzja. To także pokazało klasę Katarzyny Piekarskiej, wiceszefowej SLD i szefowej struktur mazowieckich. Dla dobra partii zdecydowała się ustąpić i startować z okręgu podwarszawskiego.

- Skoro to taka dobra decyzja...

- Bardzo dobra.

- ...to dlaczego działacze SLD podjęli wcześniej złą decyzję i zaproponowali Kaliszowi start z trzeciego miejsca? I zmusili posłankę Piekarską do "pokazania klasy", by ratować sytuację...

- Spekulacje w mediach o trzecim miejscu były nieuprawnione. To była rekomendacja warszawskiego SLD. Później propozycje korygują władze regionalne, a następnie krajowe. To normalna procedura w demokracji.

- Czyli ta rekomendacja była złą decyzją?

- Nie można tak tego ocenić. Władze warszawskie miały taką propozycję, a kolejny szczebel władz partii miał inny punkt widzenia.

- Poseł Kalisz na wieść o trzecim miejscu obruszył się i powiedział, że nie kandyduje. Czym was szantażował, że awansował o dwa miejsca?

- Kalisz nie szantażował nas. Władze SLD miały świadomość, że to kompetentny polityk, autor raportu na temat śmierci Barbary Blidy, sprawy kluczowej dla lewicy. Zasługiwał na jak najlepsze miejsce na liście.

- Kompetencje byłych premierów Leszka Millera i Józefa Oleksego też zasługują na "jedynki"?

- O tym i o okręgach zdecyduje zarząd partii. Grzegorz Napieralski, gdy został szefem SLD, zapowiedział, że chce naprawić tę krzywdę, jaką było zgubienie na zakręcie dziejów wielu wybitnych postaci lewicy.

- Włodzimierz Czarzasty ma szansę na "jedynkę"?

- Wszystko zależy od władz SLD i przewodniczącego.

- Spodziewacie się protestów lokalnych działaczy za narzucanie liderów list z Warszawy?

- Bez przesady. W SLD jest stosunkowo mało napięć na temat list. W Platformie bądź PiS - tam to dopiero jest wycinanie i walki podjazdowe!

- Działacze SLD w Łodzi pamiętają Leszkowi Millerowi jego start z Samoobrony. Inni pamiętają Kaliszowi zachowanie z kampanii wyborczej Napieralskiego bądź pojawienie się na kongresie u Palikota... Mówiono wprost o nielojalności.

- Można było mieć wówczas poczucie przekroczenia pewnych granic lojalności. Po wyborach prezydenckich przywództwo Napieralskiego jest niepodważalne. Także przez posła Kalisza. Ten czas mamy za sobą. Pierwszy raz od lat będziemy też mieli w wyborach tylko jedną listę lewicy, listę SLD. Pełną zresztą także nowych, młodych nazwisk.

- Jednego młodego nazwiska chyba zabraknie? Myślę o Marcie Szulawiak. Propozycja Napieralskiego była w tym wypadku falstartem? Przestraszyliście się haseł o "posłance tańczącej na rurze"?

- Nie. Zastrzegaliśmy, że jest to wstępna propozycja, a tworzenie ostatecznego kształtu list jeszcze przed nami.

- Czyli może wystartować?

- Może. Osoba z takim doświadczeniem życiowym, która przebyła drogę od ubóstwa do solidnego wykształcenia i własnej firmy, powinna być wsparta przez lewicę. Jej życie pokazuje, że osoby w trudnych sytuacjach życiowych niestety nie mogą w Polsce liczyć na wsparcie państwa.

- Sondaże poparcia dla partii dają SLD kilkanaście procent. I już słychać narzekanie. Napieralski świetnie wypadł w kampanii prezydenckiej, a teraz stosuje te same grepsy i poparcie stanęło w miejscu.

- Po kampanii nastąpił wzrost notowań SLD. Przed nią mieliśmy 7-10 proc. Dziś notujemy regularnie 15 proc. a nawet więcej. Kampanię prezydencką zaczynaliśmy wówczas z poziomu 3 proc. Wielu machnęło na nas ręką i uzyskaliśmy 14 proc. Teraz zaczynamy z poziomu 15 proc., proszę więc dać nam szansę i nie przekreślać na starcie. Już doszło do sytuacji, w której pierwszy raz od 10 lat kampania wyborcza nie będzie się toczyć wyłącznie między Platformą i PiS.

- Platforma podbiera ludzi lewicy, przejmuje część jej haseł. Zaskoczyło was, że ostrze kampanii PO będzie zwrócone w stronę SLD, a nie w stonę PiS?

- Nie. Wynika to z uświadomienia sobie przez elektorat lewicy swojej własnej siły. Pierwszy raz miało to miejsce w drugiej turze wyborów prezydenckich, kiedy Komorowski i Kaczyński łasili się, pokazując, że lubią epokę Gierka, albo bliska jest im ustawa in vitro. Choć jeszcze rok wcześniej mówiono, że w Polsce w ogóle nie będzie lewicy! Oczywiście na transferach i obietnicach związków partnerskich PO nie poprzestanie. Ale lewicowy elektorat drugi raz nie da się nabrać. Przez cztery lata żadna z obietnic nie została zrealizowana. Ani przez PO, ani przez Komorowskiego.

- No nie! Parytety jakoś przepchnęli.

- To są kwoty, a nie parytety. Atrapa parytetów. A gdzie in vitro, szybkie wycofanie wojsk z Afganistanu?! Nie wspomnę już o sprawach socjalnych, jak świadczenia rodzinne. SLD mówi do lewicowych wyborców: wracajcie do nas, nie dajcie się znów nabrać.

- Nie ma pan wrażenia, że Platforma jest jednak inną partią niż cztery lata temu? Nie obawia się pan, że za kolejne cztery lata, jeżeli wahadło wyborcze przechyli się w lewo, Tusk i Komorowski podkreślą, że zawsze mieli liberalno-lewicowe poglądy? I znów zgarną całą pulę...

- Przyciąganie ludzi luźno związanych z lewicą to tylko markowanie lewicowości. Oprócz takich wizerunkowych gestów nie ma tam niczego. PO nie jest partią, która zmniejsza rozwarstwienie w Polsce, zmniejsza odsetek głodnych dzieci, walczy z ubóstwem. Nie jest w stanie myśleć o tym, że co drugi młody człowiek po studiach nie ma w Polsce pracy... Jest cały katalog spraw lewicowych, który dla tej partii nie ma znaczenia. Tusk i jego koledzy są konserwatystami. W latach 90. mówiło się o nich aferałowie. Tłumaczyli, że "pierwszy milion trzeba ukraść". Czego u nich może szukać ktoś z lewicy?

- Połowa młodych ludzi po studiach, którzy nie mogą znaleźć pracy? To dzieje się w wielu innych krajach. Także w rządzonej przez lewicę Hiszpanii połowa wszystkich młodych ludzi nie ma pracy. Grzegorz Napieralski kiedyś chętnie powoływał się na premiera Zapatero. Dziś już tego nie robi...

- Zapatero trzeba cenić za to, że realizował obietnice wyborcze. Konsekwentnie zapowiadał reformę socjalną i światopoglądową w Hiszpanii i ją przeprowadził. Dziś boryka się z kryzysem, choć wprowadził w życie wiele paktów społecznych. Za rządów SLD było w Polsce wiele różnych programów. Bywały różnie oceniane, ale np. program "Pierwsza praca" pozwolił na start kilkudziesięciu tysiącom młodych. W Polsce rządzonej przez Platformę mają w najlepszym przypadku zmywak w Londynie, a w gorszym - wegetację w kraju. I utrzymywanie przez rodziców. Zapatero przynajmniej szuka jakiegoś rozwiązania. Tusk nie szuka niczego.

Tomasz Kalita

Polityk i rzecznik prasowy SLD rzewodniczący PJN, europoseł, były wiceszef MSZ