"Super Express": - Na zbliżającym się Szczycie Nuklearnym w Waszyngtonie Andrzej Duda nie spotka się z Barackiem Obamą. Ma pan jakieś przypuszczenia, dlaczego amerykański przywódca nie chce rozmawiać z polskim prezydentem?
Ryszard Czarnecki: - Przede wszystkim trzeba pamiętać o tym, że najbliższa wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych związana jest z jego udziałem w Szczycie Nuklearnym. Generalnie nie ma na nim spotkań bilateralnych. Myślę, że przywódcy Polski i Stanów Zjednoczonych spotkają się na szczycie NATO, który odbędzie się w lipcu w Warszawie.
- Jednak Stany Zjednoczone są przedstawiane w Polsce jako nasz ważny sojusznik, na którym chcemy oprzeć bezpieczeństwo kraju, mówi się o stałej obecności amerykańskich żołnierzy nad Wisłą. Czy w tym kontekście brak czasu na rozmowę z prezydentem Dudą nie jest wymownym gestem?
- Nie odbieram tego jako jakiegoś wielkiego despektu czy końca świata. Prezydent Duda już się spotkał z prezydentem Obamą, rozmawiali ze sobą, siedzieli koło siebie na kolacji przy okazji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Przywódcy już się znają i nie muszą spotykać się co parę miesięcy, tym bardziej, że zrobią to w lipcu w Warszawie, więc okazja do rozmów będzie.
- Spotkanie na szczycie ONZ było przedstawiane w Polsce jako sukces naszej dyplomacji. Jednak teraz Obama nie znajdzie już dla nas czasu. Może powinniśmy poszukać sojuszy z kimś innym? Chińczycy wysyłają sygnały, że Polska to dla nich ważny partner, poważnie traktują nas również państwa naszego regionu.
- Spotkanie przy okazji szczytu ONZ było bardziej naturalne, ponieważ prezydent Andrzej Duda był wtedy świeżo wybranym przywódcą. Barack Obama chciał poznać nowego prezydenta jednego z największych krajów UE, jakim jest Polska. Natomiast brak spotkania na Szczycie Nuklearnym absolutnie nie oznacza zmiany sojuszy. Natomiast bardzo dobre relacje z Amerykanami - które powinniśmy mieć zarówno w wymiarze militarnym, jak i politycznym - wcale nie przeszkadzają zwiększeniu wymiany gospodarczej z Chinami oraz zacieśnieniu relacji z krajami bałtyckimi czy państwami Grupy Wyszehradzkiej. Myślę, że da się to wszystko doskonale pogodzić.
- Należy pamiętać o tym, że Amerykanie są bardzo wyczuleni na kwestie związane z demokracją. Tymczasem zamieszanie wokół polskiego Trybunału Konstytucyjnego przestawiane jest jako zamach na demokrację. Może niechęć do spotkania z Dudą ma nas zmobilizować do uregulowania spraw wewnętrznych?
- Byłem ostatnio w Waszyngtonie i mogę powiedzieć, że Ameryka jest teraz zajęta przede wszystkim prawyborami przed elekcją prezydencką. I to ich bardziej obchodzi. Ważny jest również klincz wokół Sądu Najwyższego w Stanach Zjednoczonych, gdzie republikanie blokują kandydata prezydenta Obamy i będą go blokować aż do czasu wyłonienia nowego prezydenta. Tym przede wszystkim zajmuje się Ameryka. To nie jest tak, że Stany Zjednoczone jakoś specjalnie żyją wydarzeniami w Polsce. Powiedziałbym tak: miej proporcje mocium panie.
Zobacz: Czarnecki w rozmowie z "SE": lotnisko w Brukseli mogło być lepiej zabezpieczone!