Jeszcze na początku zamieszania z Misiewiczem, czyli pod koniec stycznia, ojciec Tadeusz Rydzyk zrobił poważny krok. Mianowicie wystosował poręczenie osobiste za Bartłomieja Misiewicza. Odręcznie napisany dokument, w którym ręczył, że Misiewicz będzie stawiał się na każde wezwani i nie będzie utrudniał postępowania karnego, które prowadziła Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu. Taka była treść poręczenia: - Z tego co znam pana Bartłomieja (...) to zawsze zachowywał się odpowiedzialnie, a przez ostatnie lata jako student WSKSiM w Toruniu nie tylko bez zastrzeżeń, ale bardzo przykładnie. Mam nadzieję, że powstałe niejasności zostaną szybko wyjaśnione bez krzywd dla pana Bartłomieja i całej sprawy. Niestety, wówczas nic nie wskórał, poręcznie nic nie dało, a Misiewicz musiał trafić do aresztu. Teraz, w pierwszym po opuszczeniu aresztu wywiadzie Bartłomiej Misiewicz, skomentował postawę ojca Rydzyka. I nie ukrywał swojej wdzięczności. W rozmowie z Onet były rzecznik MON powiedział szczerze na słowa dziennikarza "Pańskie środowisko odwróciło się od pana": - (...) jest wiele odważnych ludzi, którzy znają prawdę i znają mnie. Ojciec Tadeusz Rydzyk osobiście poręczał za mnie w prokuraturze. Jestem mu za to bardzo wdzięczny. Jesteśmy pewni, że takiego wyznania Misiewiczowi ojciec Rydzyk nie zapomni!
Przypomnijmy, że to w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej, czyli szkoły związanej z Rydzykiem, studiował Misiewicz. To na tej uczelni, w zeszłym roku, obronił pracę licencjacką. Tak wtedy chwalił się w sieci: - Dziękuję za wszystkie gratulacje, trzymanie kciuków i wsparcie! :) Rzeczywiście udało się (choć łatwo nie było) ukończyć studia I stopnia na kierunku politologia na @wsksim Zatroskanych zapewniam: od października rozpoczynam m.in . studia magisterskie :)
CZYTAJ TAKŻE: Misiewicz o KOSZMARNYCH przeżyciach w areszcie. UJAWNIA kulisy, mówi o SZCZEGÓŁACH