Lata 70., młody Rydzyk jest świeżo po święceniach kapłańskich, pracuje jako katecheta. Wówczas nie istnieje jeszcze jego toruńskie imperium – nie ma mediów, fundacji, geotermii, ani okazałego sanktuarium. On sam ma zaś wielki zapał do do działania.
ZOBACZ TEŻ: Rydzyk wspomina swoją pracę w Niemczech i mówi o NADUŻYCIACH. Zaskakujące słowa!
Choć dziś trudno w to uwierzyć, zakłada w jednym z toruńskich liceów… kapelę big-beatową. W niej – co dziś równie zadziwiające – grał na skrzypcach były poseł SLD i marszałek Sejmu Jerzy Wenderlich. Kilkadziesiąt lat po tym epizodzie wspominał w mediach współpracę z o. Rydzykiem. - Płacił nam nie tylko za msze, na których graliśmy, ale nawet za próby – ujawniał kilka lat temu w rozmowie z dziennikiem Fakt. Jak przyznawał, zakonnik na żadnym instrumencie nie grał, nie próbował też śpiewać. Był za to fantastycznym organizatorem.
- Bliska znajomość to mało powiedziane. Ojciec Tadeusz Rydzyk był moim pierwszym managerem – przyznawał Wenderlich już w TVN24. Na koncerty waliły ponoć tłumy, zaś zespół często przygrywał na mszach big-beatowych.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj