Niektórzy mogliby więc zapytać, po co w ogóle piszemy o nagrodach dla ministrów (a piszemy o tym na str. 6), skoro sumy są tak "niewielkie". Przecież wychodzi raptem 50 tys. zł na głowę ministra! Otóż piszemy dla zasady.
Minister finansów, który w trudnych czasach kryzysu żąda od obywateli poświęcenia i zaciskania pasa, powinien świecić przykładem. Powinien oszczędności zacząć od siebie i od swoich kolegów w rządzie. Ale łatwiej oszczędzić na waloryzacji rent i emerytur i odmówić seniorom dodatkowych kilkudziesięciu złotych, niż przyciąć sobie. A nawet nie przyciąć, tylko nie dać więcej, niż ma się obecnie. Bo nie żądamy przecież zmniejszenia ministerialnych pensji, tylko oburzamy się na przyznawanie dodatkowych nagród.
Politycy, zwłaszcza ci, którzy tak chętnie rozprawiają o wysokich standardach, powinni sami przestrzegać standardów. I pamiętać o starym porzekadle, które mówi, że ryba psuje się od głowy. A ten rybi łeb już zdrowo cuchnie.