Rusłana Łyżyczko: Na Majdanie nie rządzą nacjonaliści

2014-02-10 3:00

Nauczyliśmy się, żeby nie ufać ślepo politykom - mówi ukraińska piosenkar ka i aktywistka Majdanu

"Super Express": - To już druga rewolucja, w której stajesz po stronie ukraińskiej opozycji. Pierwszy raz dołączyłaś do pomarańczowej rewolucji w 2004 roku. Czemu w ogóle zaangażowałaś się w politykę?

Rusłana Łyżyczko: - Bóg dał ludziom cudowną rzecz, jaką jest intuicja, i trzeba z niej korzystać. Po fakcie często człowiek wyrzuca sobie, że coś przeczuwał i trzeba było iść za tym głosem. Dlatego i wtedy, i dziś na nic nie czekałam, po prostu zdecydowałam, że trzeba być z protestującymi. Zawsze dziękuję Bogu, że dawał mi sygnały, a ja właściwie je odczytałam.

- Oprócz polityków opozycji jesteś jedną z najbardziej rozpoznawalnych na Zachodzie twarzy Majdanu. Czujesz się jedną z jego liderek?

- Nigdy nie uważałam się za lidera. Na Majdanie jestem sama z siebie. Nie mam żadnej organizacji i nie należę do żadnej partii politycznej. Jestem aktywistką Majdanu i zawsze mówię ludziom, którzy tam są, że żeby wykorzystywali mój głos. Tyle mogę zrobić.

- Jak w praktyce wygląda twoja rola?

- Nie bardzo lubię mówić o sobie. Wolę mówić o tym, co się dzieje na Majdanie.

- Zrób wyjątek dla naszych czytelników. Chętnie poznają różne oblicza Majdanu.

- Dobrze. Kilkukrotnie podałam na Majdanie numer mojej komórki i powiedziałam, żeby ludzie SMS-ami wysyłali wszystko to, co chcieliby, żeby głośno zostało powiedziane ze sceny. Prosiłam też, żeby przekazywano mi kartki z postulatami, a różnych ekspertów, żeby przesyłali do mnie przez Facebooka swoje pomysły. Jednym słowem, stałam się tubą, przez którą płynie głos zwykłych Ukraińców.

- Wiem jednak, że nie tylko do tego sprowadza się twoja rola.

- Faktycznie, wiele osób prosi mnie też, żebym była świadkiem tego, co się dzieje w Kijowie, i opowiadała światu, jak naprawdę wygląda sytuacja. Że protestujący to żadni ekstremiści, jak próbuje przekonać wszystkich Janukowycz, ale zwykli ludzie, którzy chcą zmian. Jeszcze przed 30 listopada, kiedy nasza rewolucja wybuchła na dobre, protestujący już wtedy studenci prosili mnie, żebym była z nimi na wypadek, gdyby coś się stało. Żebym mogła opowiedzieć, co się działo.

- Ludzie ci ufają. Patrząc zresztą na obrazki z Majdanu, nie mam co do tego wątpliwości.

- Na to wygląda. Jestem im niezwykle wdzięczna, że obdarzyli mnie swoim zaufaniem.

- Masz jakąś teorię, czemu tak jest?

- Być może chodzi o to, że mówię do nich ich własnym językiem. Nie jestem politykiem, więc nie muszę wyrażać się dyplomatycznie. Prosto z mostu mówię to, co myślę. Mówię, że Janukowycz musi odejść, a jego ekipę Zachód powinien objąć sankcjami. Sądząc po reakcjach ludzi, którzy mnie słuchają, wyrażam to, co i oni sami myślą.

- Wiadomo, że bycie głosem i twarzą protestów na Ukrainie jest bardzo niebezpieczne. Nie boisz się zemsty władz?

- Chcę dać ludziom przykład, że wszystko robimy zgodnie z prawem i nie ma się czego bać. Powiedziałam im, że jestem osobą odważną, mam dość twardy charakter i wiele potrafię wytrzymać. Zawsze jednak wzywałam do pokojowych protestów. Uważam, że mamy prawo protestować przeciwko władzy. Często na Majdanie przypominam protestującym ukraińską konstytucję, w której wyraźnie jest napisane, że jedynym władcą naszego kraju jest naród.

- Chociaż pomarańczowa rewolucja wygrała, to zawiodła wielu Ukraińców, którzy za nią walczyli. Nie byłaś rozczarowana i nie miałaś poczucia, że i tym razem politycy zawiodą?

- Pomarańczowa rewolucja wszystkich nas nauczyła, żeby nie ufać ślepo politykom. Wszyscy opozycyjni politycy, którzy teraz stoją z nami na Majdanie, doskonale wiedzą, że ludzie stawiają im określone wymagania i jeśli będą robić coś wbrew nim, nikt za nimi nie pójdzie.

- To chyba jest największa różnica między pomarańczową rewolucją a tą obecną. To ludzie ją rozpętali, a politycy do niej dołączyli. To ludzie kierują politykami, a nie politycy ludźmi. Jak ty to oceniasz?

- Moim zdaniem nie do końca tak jest. Nikt nikogo nie prowadził na Majdan. Wszyscy wyszli razem: i zwykli ludzie, i aktywiści, i politycy opozycji. Ale jedno, co na początku dość intuicyjnie ustaliliśmy jeszcze ze studentami, a co stało się główną regułą Majdanu, to to, że nie można stać na jego czele. Do niego można się jedynie przyłączyć. Wiesz, czemu to zrobiliśmy?

- Czemu?

- Żeby żaden polityk nie wykorzystał dla swoich celów Majdanu i zwykłych ludzi, którzy go tworzą. Żeby nie dać nikomu więcej szansy na manipulację.

- Jak się odnosicie do polityków? Wierzycie, że bez nich można coś zmienić?

- Oczywiście, opozycja jest nam niezbędna. Bez niej niczego nie zrobimy.

- Czy obecna opozycja pod wodzą Kliczki, Jaceniuka czy Tiahnyboka daje, twoim zdaniem, szanse na zmiany? Ci ludzie mają wystarczająco dużo charyzmy, by Ukraińcy wytrwali przy nich do końca?

- Tych trzech polityków to ludzie młodego pokolenia. W przeciwieństwie choćby do ekipy rządzącej nie są obarczeni ideologią reżimu komunistycznego. Kierują się zupełnie innymi zasadami. A jak się ta trójka zbierze razem, to charyzmy wystarczy. Oczywiście ludzie wymagają, żeby wyłonił się jeden lider. Bardzo wielu liczy na Kliczkę.

- W Polsce coraz więcej osób straszy, że wyłoni się z tych protestów polityczny nacjonalizm. Straszą, że do władzy dojdą czciciele Bandery, a sama wiesz, jak się to nazwisko w Polsce kojarzy. Co ty na to?

- Absolutnie nie wierzcie w to wszystko! To zwykła propaganda, w której rozprzestrzenianiu prym wiedzie Kreml. Oni chcą, żeby Polska nie pomagała Ukrainie, żeby nasze narody skłócić ze sobą. Radykalnych ugrupowań w Ukrainie jest bardzo mało. Może dwa lub trzy. Poza tym nie są wcale takie liczne i nie mają tyle politycznej siły, żeby przejąć te protesty. Oczywiście są na Majdanie, ale stoją tam dlatego, żeby wyrazić swój sprzeciw wobec władzy poparcia dla integracji z UE. Europa musi zrozumieć, że propaganda to straszna broń i są siły, które chcą ją wykorzystać przeciwko narodowi ukraińskiemu. A każdy, kto stoi na Majdanie, powie wam, że to wyłącznie pokojowy protest. Nie ma na Ukrainie radykałów czy ekstremistów, są zwykli zdesperowani ludzie.

- Pamiętam, że o radykalizmie Majdanu zaczęto u nas mówić po wydarzeniach na ulicy Hruszczewskiego, które sprowokowały antydemokratyczne ustawy przepchnięte przez władzę. Tam walczyli radykałowie, tak się o tym mówiło.

- To były radykalne działania prostych ludzi. Ludzi postawionych przez władzę pod ścianą ustawami, o których wspomniałeś. Pod tym prawem nie można żyć! Jeśli ktoś coś podobnego próbowałby wprowadzić np. w Polsce, to Polacy też zostaliby radykałami.

- A co z Tiahnybokiem i jego Swobodą? Nazwałabyś tę formację radykalną czy nacjonalistyczną?

- W żadnym wypadku. Tiahnybok, zresztą tak jak jego partia, stał się liberalny jak nigdy. W żadnym wypadku nie są radykałami, jakimi chcą ich przedstawić przeciwnicy Majdanu. Proszę was wszystkich, nie poddawajcie się tej propagandzie!

- Dużo się mówi o prześladowaniach protestujących przez władze. Powiedz, jak to wygląda z perspektywy uczestnika wydarzeń.

- Szykany i prześladowania trwają codziennie. Wielu aktywistów siedzi w więzieniu po zwykłych łapankach, które milicja prowadziła na ulicach Kijowa, i to wcale nie w okolicach Majdanu. Tak samo aresztowani są lekarze, którzy pomagają ludziom. Przecież to jest nienormalne. Na celowniku władz są wszyscy, którzy wspierają lub wspierali Majdan. Chodzi o to, żeby zastraszyć ludzi tak, aby bali się wychodzić na ulicę.

- Na straszeniu się skończy czy znów będą strzelać do ludzi?

- To, co teraz dzieje się na Ukrainie, to tylko pogróżki. Obawiam się, że kiedy skończy się Soczi, skończą się pogróżki, a zacznie się rozliczenie z Majdanem. Mamy naprawdę mało czasu. Mam nadzieję, że Zachód to rozumie i nie zostawi nas samych.

- Nie boisz się, że Zachód poświęci Ukrainę na rzecz poprawnych relacji z Moskwą? Zaangażowanie na Ukrainie oznacza zimną wojnę z Putinem. Nie wiem, czy jest wola polityczna, żeby się na nią zdecydować.

- Politycy na Zachodzie muszą zdawać sobie sprawę z tego, że przegrana demokracji na Ukrainie będzie większą stratą dla Europy niż straty finansowe wynikające z manipulacji rynkiem gazowym, które przeprowadzi Moskwa. Rozumiem, że ci, którzy są przeciwko zaangażowaniu na Ukrainie, mają w tym swój interes ekonomiczny. Bardziej powinni się jednak bać tego, że demokratyczna Europa, odwracając się od Ukraińców, straci swoje demokratyczne ideały. A nie ma nic gorszego, niż utracić wiarę w nie. My, Ukraińcy, niczego od Zachodu nie żądamy, my prosimy. Prosimy was o pomoc i o to, żebyście nie zostawili nas na pastwę antydemokratycznych sił, które walczą z narodem ukraińskim.

Rusłana Łyżyczko

Wspierająca Majdan gwiazda ukraińskiej piosenki