Rozmowa kwalifikacyjna na prezydenta. Proszę Pana, co Pan dla nas zrobi?

2010-04-23 4:00

Kiedy przyjmuje się kogoś do pracy, przeprowadza się z nim rozmowę kwalifikacyjną. Im poważniejsza posada wchodzi w grę, tym większa komisja i trudniejsze pytania. Sprawdza się ile kandydat ma lat, jakie doświadczenie, kwalifikacje i, oczywiście, zasięga się opinii o nim.

Jeżeli chodzi o ważne stanowisko, to prosi się go o odpowiedź na kluczowe pytanie, co pan (pani) zrobi na tym stanowisku? Odpowiedź musi być najkonkretniejsza z konkretnych. Dopiero po przeanalizowaniu wszystkich czynników dokonuje się wyboru. Przy spełnieniu określonych kryteriów przez kilku kandydatów, decydujący jest ich pomysł na swoją pracę, na swoje stanowisko.

Za chwilę będziemy wybierać prezydenta. Zamiast rozmowy kwalifikacyjnej specjaliści od wizerunków będą nam wciskać produkty w garniturach. Produkty będą mówić. Produkty będą wzruszać. Produkty będą grać na naszych uczuciach, uprzedzeniach, wyobrażeniach. Produkty będą się fotografować na odpowiednim tle z odpowiednimi ludźmi. Muszą to robić, bo takie są zasady. Nic w tym złego. Pamiętajmy jednak, że to my jesteśmy największą z możliwych komisji i że jesteśmy odpowiedzialni za przeprowadzenie rozmowy kwalifikacyjnej. Za staranne wysłuchanie kandydatów. Pamiętajmy o kluczowym pytaniu: Proszę pana, co pan dla nas zrobi? Jakim chce pan być prezydentem? Ale tak konkretnie przez te pięć lat to, co pan zrobi?

Piszę o tym już teraz, ponieważ medialny atak produktów już się zaczął. Tymczasem my musimy wybrać człowieka, który będzie dla nas ciężko pracować i będzie nas godnie reprezentował. Proste pytanie z tytułu pozwoli dokonać trafnego wyboru.

Nasi Partnerzy polecają