"Super Express": - Mimo trzech poważnych afer, które wydawały się mocno nadwerężyć wiarygodność Platformy, poparcie dla niej wzrosło aż o 9 proc., malejąc zarazem o 4 proc. dla PiS. Jak pan wytłumaczy ten fenomen?
Jarosław Gowin: - Polacy dostrzegli, że jedyną prawdziwą aferą była afera hazardowa, a Platforma rozliczyła się z niej bardzo szybko i radykalnie. Natomiast pozostałe "afery" były tak naprawdę prowokacją ze strony CBA, którą chciał wykorzystać PiS. Widocznie było to szyte tak grubymi nićmi, że Polacy nie dali się nabrać.
- W takim razie powinien zyskać tylko premier, który - jak pan twierdzi - tak sprawnie poradził sobie z problemem, ale nie cała partia, której działaczami są: Drzewiecki, Schetyna, Czuma, Graś...
- Donald Tusk również jest kojarzony z Platformą, więc wzrost zaufania do niego niemal automatycznie pociąga ze sobą wzrost poparcia dla PO. Jednak to oczyszczenie i rozliczenie, jakie się u nas dokonało, nie jest zasługą wyłącznie Donalda Tuska. Wypowiedzi wielu polityków Platformy przekonały Polaków, że jesteśmy partią, która potrafi z brutalną szczerością spojrzeć na samą siebie i wyciągać wnioski z popełnionych błędów.
- A spadek notowań PiS. Czyżby partia ta nie potrafiła zbić na aferach w PO politycznego kapitału?
- PiS - jak zazwyczaj w takich sytuacjach - przedobrzył. Ostrzegał przed tym najwybitniejszy chyba znawca tej partii - Ludwik Dorn, i nie mylił się. Chęć uczynienia z afery hazardowej instrumentu politycznego była tak nachalna, że Polacy postanowili PiS ukarać.
- A jak traktuje pan wypowiedź zdymisjonowanego szefa CBA, Mariusza Kamińskiego, dla "Rzeczpospolitej", że żadnego inwestora katarskiego nie było. Dodatkowo, rząd wiedział o tym, ale nie chciał ujawnić prawdy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego?
- Czytając wywiad, przecierałem oczy ze zdumienia. Być może jednak Mariusz Kamiński ma jakąś wiedzę, która jest niedostępna opinii publicznej. Myślę, że tę sprawę wyjaśni komisja śledcza i wtedy okaże się, czy mówił prawdę. Jeśli tak, postawiłoby to w trudnym położeniu ministra skarbu. Ale może się też okazać, że były szef CBA uległ jakiejś manii spiskowej.
- Nie sądzi pan jednak, że to zbyt poważ-ny zarzut, aby mówić o tym, nie posiadając potwierdzenia w faktach?
- Niekoniecznie. We wszystkich ujawnionych sprawach CBA mieszało informacje prawdziwe z różnymi fantastycznymi hipotezami. Efekt końcowy był taki, że nie przekonał Polaków. Ja nie mam żadnej wiedzy na temat katarskiego inwestora, która wykraczałaby poza to, o czym informowały media. Pozostaje mi więc tylko czekać ze spokojem na ustalenia komisji śledczej.
Jarosław Gowin
Członek Zarządu Krajowego Platformy Obywatelskiej
Polacy uodpornili się na skandale
"Super Express": - Jak to możliwe, że po trzech aferach: hazardowej, stoczniowej i podsłuchowej partia Donalda Tuska zamiast zostać zmiecioną, wręcz przeciwnie - w ostatnim sondażu zyskała 9 proc. poparcia? Jak nie liczyć, wychodzi 3 proc. za aferę!
Prof. Kazimierz Kik: - Wynika to z tego, że duża część społeczeństwa nie wierzy w autentyczność socjotechnicznych zabiegów stosowanych przez polityków PiS. Nastąpiło znieczulenie na destrukcję stosowaną przez tę partię.
- Oszukiwali politycy PO, a pan mówi o politykach PiS. Nie rozumiem...
- Żeby wyeliminować kilku nieuczciwych wysokich urzędników państwowych, nie trzeba podpalać całego państwa. Natomiast PiS od razu wytacza całą artylerię. Stwarza to podejrzenie, że nie chodziło o usunięcie konkretnych ludzi, lecz o wysadzenie z siodła Donalda Tuska i PO. Mamy więc do czynienia z interesem partyjnym. Dlatego społeczeństwo przestało wierzyć w afery.
- Co nie zmienia faktu, że nabrudziła PO, a za uszy zostało wytargane PiS. W tym samym sondażu poparcie dla tej partii spadło o 4 proc.
- Ale patologia dotyczy całej klasy politycznej, nie tylko PO czy PiS. Minister Drzewiecki to PO, a jego aresztowany poprzednik Lipiec to PiS. Mamy do czynienia z chorobą mechanizmów funkcjonowania państwa.
- Gdzie jest jej źródło?
- W niskiej jakości klasy politycznej. Państwo nie ma w sobie antidotum na nieuczciwych urzędników. W Polsce nie istnieje system selekcji ludzi aspirujących do świata polityki. Usuniemy jedną osobę, to przyjdzie następna - i wpadnie w te same mechanizmy.
- W związku z powyższym wszystkie partie powinny tracić. Proszę wybaczyć, ale nie potrafię zrozumieć naszego społeczeństwa, które ugrupowanie zamieszane w kilka afer promuje wzrostem poparcia...
- PO jawi się społeczeństwu jako strona poszkodowana.
- To kuriozalne!
-Wcale nie. Nazbyt częste stosowanie leku zobojętnia organizm na jego działanie. Zbyt częste stosowanie przez PiS schematycznych destrukcyjnych ataków socjotechnicznych powoduje, że społeczeństwo uodparnia się na nie - i nie ufa im. Brak zaufania w zasadność argumentacji stosowanej przez polityków PiS robi punkty PO.
-Może to grozić tym, że społeczeństwo uodporni się też na samą istotę afer, godząc się na zasadę: władza musi kraść.
-Tu odwrotnie, odporność społeczeństwa słabnie. Sondaże pokazują, że prestiż instytucji demokratycznych w Polsce spada. Ostatnie afery społeczeństwo odbiera jako atak jednej partii na inną - zyskuje PO. Ale wszystko, co odbija się rykoszetem, godzi w demokrację - traci ona prestiż.
Prof. Kazimierz Kik
Politolog, wiceprzewodniczący Komitetu Nauk Politycznych PAN