Rozczapierzone palce, „wilcze oczy” i niezaplanowany finał. Ekspert od mowy ciała przeanalizował emocje w wystąpieniu Donalda Tuska

2025-07-23 12:49

Premier Donald Tusk ogłosił 23 lipca rekonstrukcję Rady Ministrów, zapowiadając zmiany personalne i strukturalne. Jego wystąpieniu podczas konferencji bacznie przyjrzał się Maurycy Seweryn – autor książki „Mowa ciała mówcy”, który przedstawił „Super Expressowi” analizę tego, co dało się wyczytać z pozawerbalnej strony wystąpienia szefa rządu.

Tusk rozpędza się jak lokomotywa

Według eksperta, wystąpienie premiera można podzielić na trzy części. Na początku można było zauważyć, że premier nie do końca dobrze czuje się pewnie na konferencji jako gospodarz spotkania, który musi zapraszać i czekać na swoich ministrów. - Najlepiej czuje się przemawiając publicznie, nie czytając, tylko tak jak dobry mówca przemawiając do ludzi. Premier Tuski jest jak dobra lokomotywa. Powoli się rozpędza, ale kiedy się rozpędzi to daje z siebie wszystko. Pierwsza część wystąpienia pana premiera była poświęcona zaprezentowaniu emocji związanych z wystąpieniem i premier pokazał zadowolenie z tego, że publiczność interesuje się konferencją, zmianą w rządzie, bo to jest w końcu wydarzenie – mówi nam Maurycy Seweryn.

- Kolejna, druga część trwająca mniej więcej dwie minuty, to aspekty techniczne dotyczące przebiegu konferencji, tego co premier zamierza opowiedzieć, a także tego w jaki sposób będą kontaktować się dziennikarze czy inne osoby z jego ministrami. Trwało to mniej więcej dwie minuty i było jednak troszeczkę uciążliwe dla pana premiera. Była to widać tak samo w jego zachowaniach niewerbalnych. Mniej patrzył na publiczność, częściej się kołysał, głos był ściszony wówczas, brakowało gestykulacji. Dopiero trzecia część, która zaczęła się około trzeciej minuty, była pokazem umiejętności prawdziwego mówcy, tego doświadczonego premiera, doświadczonego retora. W czasie tego wystąpienia, pan premier miał cały kontakt wzrokowy z dziennikarzami – zauważa autor książki „Mowa ciała mówcy”.

Kolarze, Ferdynand Cortez i święte krowy. Najważniejsze fragmenty przemówienia premiera Tuska

- Z jednej strony szef rządu starał się pokazywać i demonstrować siłę poprzez silne rozłożenie ramion na mównicy, ale stosował również wysoką, silną gestykulację trzeciego poziomu, która nadaje jego słowom znaczenia. Mniej było gestów na poziomie pierwszym, czyli oddających tempo mówienia. Efektem ubocznym tego było to, że premier bardzo często ruszał głową – tłumaczy ekspert. - Starał się prezentować jako stabilny polityk, pewny siebie polityk, ale mimo wszystko te ruchy głową, które były rekompensatą dla braku gestykulacji podstawowej, zaprzeczały temu. Elementem, który pojawiał się zaś jako pozytywny, był silny, mocny tempr głosu – dodaje Maurycy Seweryn.

Wilcze spojrzenie Tuska

Okazuje się, że koło 14 minuty premier Donald Tusk zaczął słabnąć, ale później znowu się rozkręcił, kiedy zaczął opowiadać o planach rządu. - Jego silny tempr głosu był potęgowany przez zachowanie, które z jednej strony działa pozytywnie, a z drugiej strony działa negatywnie, a mianowicie przez tak zwane „wilcze spojrzenie”. Jest to efekt działania pochylania głowy, które u pana premiera, tak zostało wyuczone, ma obniżać jego głos, nadawać jego głosowi autorytetu. Natomiast jednocześnie powoduje właśnie „wilcze spojrzenie”, przez co ludzie postrzegają go jako osobę groźną. Na szczęście tym razem było to zauważalne w mniejszym stopniu niż podczas wystąpienia zwanego orędziem. Premier zastosował bowiem delikatną formę pochylania głowy – wyjaśnia specjalista od mowy ciała.

Maurycy Seweryn podkreśla, że elementem, który świadczył o stresie, ale też o nastawieniu do konkretnych zagadnień było coś, co można nazwać „ugniataniem kapusty”. - W badaniach nazywa się to przekładaniem ciężaru ciała z nogi na nogę i jest takim atawistycznym zachowaniem uspokajającym mówcę. To uspokajanie pojawiało się najczęściej, kiedy premier mówił treści agresywne, na przykład dotyczące karania osób zagrażających bezpieczeństwu publicznemu. Tak samo jak karania osób z opozycji, które będą niszczyły politykę bezpieczeństwa Polski – podkreśla Seweryn.

- Wystąpienie pana premiera należy jednak uznać za bardzo ciekawe i co ważne, premier starał się wygłosić je w sposób stanowczy, ale jednocześnie łącząc swoją wypowiedź z emocjami. Stąd bardzo wiele gestów, które stosował, było wykonywanych przy tzw. rozczapierzeniu palców. To jest świadectwo silnych emocji. Dla mnie jako osoby, która analizuje wystąpienia publiczne, wystąpienie pana premiera, to zachowanie, które zastosował, łącznie z tym rozczapierzenie palców, określało, że mówił od serca – zauważa nasz rozmówca.

Finałowa improwizacja ?

Uwagę eksperta przykuła jeszcze czwarta cześć wystąpienia szefa rządu. - Mniej więcej około dwudziestej piątej minuty premier coraz częściej stosuje wypełniacze, coraz częściej kontaktuje się wzrokowo z materiałami, które ma przedłożone na mównicy, coraz częściej przychyla ciężar ciała na prawą nogę, coraz częściej się kołysze, coraz częściej się uspokaja. Coraz częściej zagryza wargę, coraz częściej jego gesty są wysokie, ale chaotyczne przy jednoczesnym rozczapierzeniu palców. A połączenie tych wszystkich elementów obniża jego wiarygodność. Problem polega na tym, że ta część wystąpienia dotyczy przyszłości pracy rządu, choć są to aspekty techniczne. Te wszystkie są odbierane przez większość osób oglądających to wystąpienie publiczne, tak jakby premier na bieżąco wymyślał to, co chciałby powiedzieć. A to oznacza, że to nie jest zaplanowane, że są to jakieś wymysły. Czyli wiarygodność w ostatnich minutach wystąpienia gwałtownie spadła – dodaje Maurycy Seweryn.

Polityka SE Google News
Express Biedrzyckiej - Ewa Pietrzyk
Sonda
Jak oceniasz rekonstrukcję rządu, jaką przeprowadził premier?
Express Biedrzyckiej - seria DOBRZE POSŁUCHAĆ
Koniec z MIZIANIEM! Potrzebni STANOWCZY LUDZIE w RZĄDZIE! Ropa na BAŁTYKU - co to oznacza dla POLSKI? EXPRESS BIEDRZYCKIEJ

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki