Posiedzenie komisji do spraw Amber Gold było prawdziwym starciem między Wassermann a Rostowskim. „Do polityki przyszłam, żeby państwo z niej na zawsze odeszli”, „Najwięcej dziadostwa było w pana ministerstwie. Mimo wiedzy, nie zrobiliście nic ”- to tylko dwa przykłady przytyków w stronę byłego ministra finansów ze strony Wassermann.
Rostowski ze spokojem i opanowaniem, ale i nutą ironii odpowiadał na pytania komisji. On nerwy umiał opanować, ona nie. Na dodatek dała się wpuścić w kilka sytuacji, które on sprowokował, zmuszając ją niejako do tłumaczenia się, doczytywania dokumentów
– komentuje nam dr Szalkiewicz.
Rostowski również pouczał Wassermann w sprawie fachowego nazewnictwa w kwestii audytu spółki Amber Gold. - Przede wszystkim zachowywał pozory elegancji absolwenta prestiżowej brytyjskiej uczelni. Dżentelmen w starszym stylu, z nutą cynizmu. Na to składały się nie tylko gesty, to podkreślał również świetnie skrojony garnitur. Tą postawą wygrywał starcie, wprowadzając panią Wassermann w stan irytacji – uważa nasz ekspert.
A co z samą sprawą piramidy finansowej Marcina P. (34 l.), w której 19 tys. Polaków utopiło oszczędności życia? - Bardzo żałuję, że te osoby straciły te pieniądze, ale nie uważam, że inne działania organów skarbowych, mimo że były tam bardzo poważne zaniedbania, uniemożliwiłyby dokonania tego oszustwa na bardzo wielką skalę (…) Do upadku Amber Gold nie interesowałem się tą sprawą – twierdził Rostowski. -Donald Tusk nie miał do mnie żadnych pretensji w sprawie Amber Gold. Nie obawiam się postawienia przed Trybunał Stanu - dodawał.