Z drugiej strony minister obrony narodowej Bogdan Klich rugał skarżącego się eksperta za niestosowność (czyt. brak dyplomacji) jego wypowiedzi. Przypominam ten incydent, bo świadczy nie tylko o nadmiernych emocjach obu oficjeli. Przede wszystkim był żenującym, bolesnym dla nas wszystkich świadectwem słabości delegacji polskich śledczych, słabości widzianej z punktu widzenia Warszawy.
I nie łudźmy się. Cokolwiek źle (niezgodnie z faktami) czy dobrze (zgodnie z faktami) zrobią w śledztwie Rosjanie, będziemy to oglądali zawsze z polskiej perspektywy.
Tu dochodzimy do kwestii wiary. Wiary w czystość intencji rosyjskich śledczych. Chcemy czy nie, zawsze będziemy spoglądali na ich robotę z... perspektywy nieufności.
By tego uniknąć, a także wszystkich innych szerzących się teorii spiskowych, możemy tylko apelować do Rosjan, by śledztwo w sprawie katastrofy prezydenckiego Tu-154 w Smoleńsku przekazali w całości Polakom.
W imię dobrych stosunków, w imię czystości intencji, w imię szacunku dla rodzin 96 wybitnych Polaków, którzy byli ofiarami tej tragedii.