Rosjanie oskarżeni o ingerencję w amerykańskie wybory z 2016 roku, w których zwyciężył Donald Trump. Rosjan oskarżono między innymi o "spisek mający na celu oszukanie USA" i oszustwa bankowe. Pięciu osobom postawiono też zarzut kradzieży tożsamości. Przynajmniej jeden z innych oskarżonych podmiotów ma być rosyjską firmą z branży komputerowej. Zdaniem amerykańskiej wielkiej ławy przysięgłych celem Rosjan było "stworzenie podziałów w amerykańskim systemie politycznym" również podczas wyborów prezydenckich - wyjaśnia tekst wyroku ławy przysięgłych.
- Podając się za obywateli amerykańskich, oskarżeni komunikowali się z osobami związanymi ze sztabem wyborczym Trumpa. Ingerencje w procesy polityczne w USA rozpoczęły się już w 2014 roku - głosi wyrok.
Wśród oskarżonych jest m.in petersburski biznesmen i restaurator Jewgienij Prigożyn uważany za jednego z najbardziej zaufanych ludzi Władimira Putina. Prigożyna łączy się z "Agencją Badań Internetowych" nazywaną potocznie "fabryką trolli". Pracownicy agencji specjalizują się w pisaniu komentarzy popierających rosyjskie władze. Informacje o szkodliwej działalności "ABI" oraz prowadzonej przez Prigożyna firmy "Konkord" zajmującej się konsultingiem znalazły się w dokumentach, którymi dysponuje amerykańskie ministerstwo sprawiedliwości.
We wspomnianych dokumentach przywołano przykładowe posty tworzone przez Rosjan: "Donald chce wygrać z terroryzmem, Hilary chce go sponsorować", "Trump to nasza jedyna nadzieja na przyszłość" lub "Hilary to szatan, jej przestępstwa i kłamsta pokazują, jak jest dwulicowa".
Na razie administracja Donalda Trumpa nie skomentowała sprawy oskarżenia Rosjan o ingerencję w wybory prezydenckie w USA.
Amerykańskie służby specjalne od dłuższego czasu oskarżają Rosję o ingerowanie w kampanię na korzyść Trumpa. Ten ostatni wielokrotnie odrzucał oskarżenia, jakoby jego sztab był w zmowie z Moskwą.