Putin

i

Autor: AP Photo Putin

Kraj żywych trupów zatrutych przemocą

Znawca Rosji nie gryzie się w język: Rosja nie jest umierającym menelem, ale krajem na imperialnej kokainie

2024-09-14 10:50

To jest tragedia życia u boku Rosji, że musisz mierzyć do niej z armat, bo inaczej przyjdzie po ciebie – mówi w rozmowie z „Super Expressem” znawca tego kraju i autor książki „Oddział chorych na Rosję” Kuba Benedyczak.

Rosyjska dusza nie istnieje

„Super Express”: - Przychodzi Rosja do lekarza i...

Kuba Benedyczak: - Są dwie wersje. Bajkowa i prawdziwa.

- Trzymajmy się tej prawdziwej.

- Przychodzi Rosja do lekarza i mówi: wyglądam ci durniu na chorą? Zabieraj to. Stawiam, że rzuci czymś w lekarza, a następnie oskarży, że chciał ją skrzywdzić – zarazić wirusem, wmówić chorobę, wsadzić do psychiatryka, a ona się tylko broniła.

- Jest taki ładny rosyjski eufemizm na określenie człowieka chorego psychicznie - duszewnobolnyj, czyli chory na duszę. Ta romantyczna koncepcja „rosyjskiej duszy”, o której tak się wszyscy rozpisują, to dusza degenerata?

- Odrzucam w swojej książce pojęcie „rosyjskiej duszy” już samym mottem wprowadzającym. Przeczytam ci: „Po rewolucji październikowej miliony Rosjan ratowały się ucieczką za granicę. Najczęściej ludzie wykształceni, czasem bogaci. Jeden z takich rosyjskich emigrantów siedział pewnego wieczoru w eleganckiej paryskiej restauracji. Suto najedzony, potoczył wzrokiem po gościach, następnie zamyślił się nad niedopitym litrem dobrze zmrożonej wódki i westchnął: – Ach… Nas..łby człowiek do fortepianu… Ale kto tu zrozumie rosyjską duszę?

- O czym świadczy ta anegdotka?

- Po pierwsze, że najbardziej szalone, głupie i przyziemne czyny można uwznioślić rosyjską duszą. Po drugie, że nie ma żadnej magicznej „rosyjskiej duszy”. Jest mentalność, sposób myślenia, zbiór cech kulturowych i historycznych. Zbiorowa psychika rosyjska, tak jak zbiorowa psychika Polaków, Kolumbijczyków i Japończyków. Rosyjska władza od kilkuset lat powtarza o magicznej rosyjskiej duszy, której my, głupki, z Zachodu nie rozumiemy, dlatego nie wiemy, że do rządzenia 145 milionami tajemniczych dusz potrzebny jest knut, car, imperium. Cytat z Tiutczewa, „Rosji rozumem nie pojmiesz” powiela każdy cymbał, bo od tego fajnie zaczyna się artykuł czy książka. Tylko że jednocześnie nie ogarnia, że to tak jakby powielał propagandę Sołowjowa lub Putina, tylko w ornamencie literatury.

Putin podaje Rosjanom imperialną kokainę, by nie pytali o rzeczywistość

- Niech będzie, jest psychika, nie ma duszy. Czy rosyjska psyche to psyche degenerata?

- Nie, rosyjska psyche to psyche wysokofunkcjonującego nałogowca. Kokainisty. Kokaina to narkotyk drogi, ekskluzywny i dostępny nielicznym. Tak samo jak imperializm, bo tylko nieliczne narody mogą rekompensować sobie swoje niepowodzenia podbojami i mocarstwową potęgą. Zazwyczaj nie mogą zdobyć połowy świata jak Rosja.

- I co taki imperialny narkotyk daje?

- Jeśli 1/5 Rosjan nie ma dostępu do normalnej toalety, liczba chorych na AIDS dorównuje najbiedniejszym krajom afrykańskim, a szkoły korzystają ze sprzętu epoki Chruszczowa, Rosjanin zawsze może wciągnąć grubą kreskę imperialnej kokainy, która na jakiś czas pozwala mu zapomnieć o tym co wokół, a co ważniejsze, o jego miejscu wewnątrz rosyjskiej rzeczywistości. To zapętlenie, bo „racjonalnie” dozowany ekskluzywny narkotyk pozwala człowiekowi jako tako funkcjonować do starości, oczywiście raniąc i niszcząc innych ludzi. Więc Rosjanin nie ma motywacji do zmiany swojej rzeczywistości, a władza zawsze może podsunąć mu tacę z pożywną kreską, gdy usłyszy pomruk niezadowolenia.

- Czyli żaden rozpad i upadek Rosji, bo to wysokofunkcjonujący nałogowiec?

- Tak. Polskie fiksum dyrdum opisywania Rosji za pomocą umierającego, zapijaczonego menela to ramota, którą się oszukujemy. Na przykład oczekując, że skoro tego menela potraktujemy zabójczymi sankcjami, za chwilę umrze albo się podda. A Rosjanie wtedy wciągają swoją kreskę, czasem tak, że im nosy spuchną, a źrenice latają jak u postaci z kreskówki, i są gotowi do boju. A my zdziwieni, jak to, to ty żyjesz Rosjo? A ona mówi: chodź się na solo.

Kraj żywych trupów zatrutych przemocą i propagandą

- To dlatego w „Oddziale chorych na Rosję” pojawiają się metafory wampirów, bo Rosji się nie da zabić?

- Taki mądry to ja nie jestem, wymyślili to rosyjscy artyści, na przykład zespół IC3PEAK (czyt. Ajspik), grający taką fajną elektronikę połączoną z operą i horror core. Dla nich Rosja, to kraj żywych trupów, w którym władza żywi się krwią Rosjan, zamieniając ich w żywe trupy zatrute skażoną krwią – przemocą i propagandą. To się łączy, bo wysokofunkcjonujący nałogowiec to także wampir energetyczny: żyje i niszczy ludzi wokół.

- Wszyscy staramy się zrobić wiwisekcję współczesnej Rosji, by zrozumieć, skąd się wzięła barbarzyńska wojna przeciwko Ukrainie. Ile z tego, co odkryliśmy w 2022 r. to nowe zjawiska dla Rosji, a ile rzeczy, które są jej nierozerwalną częścią?

- Nie ma tu żadnej nowej jakości. Narkotyk jest ten sam, tylko w większych dawkach, bo dziś Rosja wyznaczyła przed sobą zadania religijne, mesjanistyczne, zrobiła kopiuj-wklej z ISIS czy afgańskich talibów. Ma zbawić ludzkość, obronić świat przed nazizmem oraz antyhumanistycznym, zgniłym Zachodem. Jednocześnie, tak jak Państwo Islamskie namawia, by nie bać się śmierci w walce o te cele, bo nawet gdy zginiesz – mówi Rosjanom codziennie propaganda – pójdziesz do raju i zostawisz zdrową rosyjską tkankę swoim potomkom. Twoje życie jest niczym wobec zwycięstwa imperium dobra, któremu Zachód przez tyle lat na siłę wciskał swoich gejów i liberalizm. Jeden z bohaterów mojej książki mówi „Panie Boże, czym sobie na to zasłużyliśmy? Przecież nie jesteśmy najbardziej prawymi ludźmi na tej planecie, a jednak to nas wybrałeś w walce, w której, cytując Fiodora Dostojewskiego, polem bitwy jest serce człowieka”. To przecież chore, brzmi jak majaki obłąkanego lub naćpanego człowieka, ale nie jest dla Rosji nowe. Tak jak i nowy nie jest Dostojewski.

Putin jako osoba z ludu jest z rosyjskiego żebra wyjęty

- Jaki udział w tym Putina, którego Rosję opisujesz w swojej książce?

- Putin jako osoba z ludu jest z rosyjskiego żebra wyjęty. Dlatego piszę o Rosjanach czasów putinizmu, bo putinizm to więcej niż sam demiurg. To system, który raz że przeżyje samego Putina, dwa że wynika z rosyjskości. Z jej nieleczonych chorób i patologii. Putina w 1993 r., bardzo fajnie przewidział laureat literackiej nagrody Nobla , Josif Brodski. Przyjechał kiedyś do Nabokowa człowiek z Rosji – opowiada Brodski – i powiedział mu dowcip. Nabokow roześmiał się, a potem mówi: To żeśmy się pośmiali, ale mnie to przypomina żart stajennych niewolników, którzy drwią z pana, jednocześnie czyszcząc jego oborę. I to jest dokładnie to miejsce – tłumaczy dalej Brodski – w którym się znajdujemy, bo w XX wieku Rosjanie doświadczyli straszliwej historii, „zostaliśmy rozkawałkowani”. Ale zamiast to przerobić współcierpieniem, przykryli to cynicznym rżeniem, śmiechem niewolników w oborze swojego pana. I wzorem człowieka sukcesu uczynili dowcipnego sadystę.

- Putin jest dowcipny?

- Przypomnij sobie cyniczne, ponure żarty Putina, po których rżała cała sala. Putin jest z Rosjan, tak jak 460 polskich posłów jest z Polaków. W naszym Sejmie znajdziesz wszystkie polskie typy.

Rosjanie jako zbiorowość są targani chorobami, dysfunkcjami, niebezpiecznym fobiami

- W „Oddziale chorych na Rosję” pojawiają się konkretni Rosjanie, których poznałeś, a którzy są uosobieniem chorób trawiących ich państwo i społeczeństwo. Czy jednak spotkałeś ludzi, u których zaobserwowałeś współwystępowanie wszystkich tych patologii, o których piszesz?

- Ich choroby najczęściej są współzależne, jedna nakręca drugą. Muszę tu powiedzieć jedno – mówię o Rosjanach jako zbiorowości, ale wciąż lubię Rosjan. Uwielbiałem tam być, i lubię większość moich bohaterów. Widzę tylko, że oni jako zbiorowość są targani chorobami, dysfunkcjami, niebezpiecznym fobiami i natręctwami.

- Właśnie, na ile degeneracja rosyjskiego państwa i społeczeństwa przekłada się na konkretnych Rosjan? Naród jako wspólnota wyobrażona może cierpieć na różne patologie, ale czy realni, pojedynczy Rosjanie też na nie cierpią?

- Z wieloma Rosjanami, także ze sporą częścią moich bohaterów- od informatyków, generałów, i policjantów, przez prostytutki i demokratów, na ludzi władzy skończywszy – jest tak, że z nimi gadasz. Jest miło, skracacie dystans, fascynuje cię inne spojrzenie na świat. I nagle uderzasz z nimi w rosyjską ścianę. Bo widzisz, że rozdziera ich kultura cynizmu czy wręcz nihilistycznego sadysty z poczuciem humoru. Albo dostrzegasz u nich dwójmyślenie, nieuświadomioną pogardę dla małych krajów czy autorytaryzm, gdy dostaną skrawek władzy. Bądź zauważasz, że putinizm skolonizował im pamięć.

- Co masz na myśli?

- Ich rodzinę przejechał walec stalinizmu, dziadkowie kładli się spać w kurtkach, stawiali przy łóżku spakowaną walizkę z najpotrzebniejszymi rzeczami, gdyby o 3 w nocy zapukało NKWD, by zabrać ich do łagru. A oni, ich wnuki, niby to wiedzą, opowiadają ci o tym, a jednak wciskają ci imperialne brednie, oficjalną wersję historii. Dlatego nie piszę o rosyjskich chorobach, bo jestem rusofobem. Wręcz przeciwnie, piszę o chorobach rosyjskiej zbiorowości z życzliwości do Rosjan, fascynacji ich innością. Inaczej nie zawracałbym sobie nimi głowy. A ja im przecież poświęciłem życie.

Spolegliwa natura Rosjan to fantazje Dostojewskiego i Putina

- Liberalni intelektualiści rosyjscy przekonują, że zwyrodniała Rosja to efekt machinacji politycznych elit, a Rosjanie to w swej masie tak naprawdę miłujący pokój i demokrację naród, któremu narzucono taką a nie inną koncepcję państwa, społeczeństwa i rzeczywistości. Jak się do tego odnosisz?

- Osławiona cierpliwość i pokojowość rosyjskich chłopów, dobroć i spolegliwa natura Rosjan to fantazje, ale nie demokratów lecz rusofilów takich jak Dostojewski, Nikita Michałkow czy Putin. To oni uważają, że Rosjanie w swej masie są dobrzy, przywiązani do ziemi i do ojczyzny, są weseli i dobroduszni, tylko może trochę za bardzo kradną i po pijaku ich ponosi, więc potrzebują cara i popa, by pokierował ich dobre serca ku wyższym celom. Szkoda tylko, że te wyższe cele to rzadko kiedy wykształcenie, oświecenie, rozwój innowacyjności, a zawsze „Imperium w natarciu. Odcinek 1415”.

- Czyli ktoś im to jednak narzuca?

- Pytanie kto komu coś narzucił, to dylemat jajka czy kury, którego nie lubię, bo z góry oznacza, skazuje nas na kręcenie się wkoło bez drogi ucieczki. Ktoś mnie spytał, którą z siedmiu opisanych chorób w „Oddziale” uważam za najgroźniejszą.

- Którą?

- Otóż najgroźniejszą jest Apatia, opisana przez coś, co w Rosji nazywa się „pochuizm”. To rosyjska filozofia życia polegającą na rezygnacji z działania, zmiany rzeczywistości i własnej sprawczości. Zwalnia on obywateli z odpowiedzialności za cokolwiek. W kolejnym kroku, rodzi to chorobę masochizmu. Rosjanie uprawiają ze swoją władzą BDSM, bo rezygnując z własnej podmiotowości, oddają wszelką decyzyjność w ręce despotycznej władzy i państwa lewiatana. Zdominuj mnie, mówi Rosjanin do władzy, powiedz mi, co mam robić, bo nic nie znaczę, jestem pyłkiem. Skoro Rosjanie od kilkuset lat mniej lub bardziej pozwalają sobie narzucić ten rodzaj władzy, bo abdykują z wpływu na rzeczywistość, to jak każda istota ludzka potrzebują jakiejś rekompensaty. Tę rekompensatę, na złotej tacy z pożywną kreską kokainy przynosi władza. Więc ty mi proponujesz dylemat jajka i kury, a to jest dylemat, co było pierwsze, diler czy narkoman. I kto winawat?

- Na ile głęboko, twoim zdaniem, ta psychopatyczna Rosja może się zmienić? Czy jest terapia, która może ją z tego stanu wyleczyć? Czy w jej przypadku można tylko łagodzić objawy i trzymać w izolacji, by innym nie robiła krzywdy?

- Naćpanego nałogowca możesz tylko izolować i siłą zniechęcać do wrogich działań. To jest tragedia życia u boku Rosji – musisz mierzyć do niej z armat, bo inaczej przyjdzie po ciebie. Taki już urok imperialnej kokainy. Mniej metaforycznie oznacza to, że Zachód musi być na tyle uzbrojony i zjednoczony, by Rosja się nas bała. A nowa żelazna kurtyna – dziś także wirtualna i cyfrowa – za którą chowa się Rosja i tak już zapadła. Na bardzo długo.

- No dobrze, to jednak powiedz bajkową wersję. Przychodzi Rosji do lekarza i…

- Mówi: jestem chora. I zaczyna leczenie.

Rozmawiał Tomasz Walczak

O ROZMÓWCY:

Kuba Benedyczak. Specjalista od polityki rosyjskiej i międzynarodowej, publicysta oraz dziennikarz redakcji zagranicznej TVP Info. W 2012 r. pracował w Rosji w organizacji praw człowieka, a w latach 2018–2021 w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych jako analityk ds. Rosji. Obronił pracę doktorską o kinie rosyjskim ery putinowskiej. Jest autorem książek "Obłęd Europy. Historie alternatywne XX wieku" oraz "Oddział chorych na Rosję. Opowieść o Rosjanach czasów putinizmu".