O tym, jaki prywatnie jest Roman Giertych, wiele nie wiadomo. Ma żonę Barbarę i czwórkę dzieci (WIĘCEJ O TYM TUTAJ), także psa, który strasznie wył, gdy karetka zabierała go doi szpitala po tym, gdy do domu mecenasa weszli agenci CBA (ZOBACZ TU). Powszechnie wiadomo także, że Giertych jest osobą wierzącą, przywiązaną do tradycji katolickiej. Jego przyjaciel właśnie zdradził, jak zachował się mecenas, gdy dowiedział się o jego chorobie. - Dziennikarze dzwonią do mnie, pytają się mnie, jakim człowiekiem jest Roman Giertych. Otóż kiedy miałem dwa złośliwe nowotwory w tym roku i myślałem, że umieram, to Roman zadzwonił i powiedział, że będę żył, bo wymodlił mi łaskę i żebym tego nie zmarnował, no i żyje - zdradził Jan Piński. Ciekawe, czy informacje te dotarły do papieża Franciszka. Może modlitwa Giertycha ma jakąś specjalną moc..
CZYTAJ TAKŻE: Dziwna plama przy przyrodzeniu Sikorskiego. Prezes nazwał to wprost [FOTO]
Piński opowiedział także też inną historię z Giertychem. - W 2010 r. ukradziono nam drogi samochód. Policja sugeruje, że to była robota mojej żony. Chce być obecny przy przesłuchaniu. Wyrzucają nas. Mówię Romanowi Giertychowi, mówi że dostanę zarzut utrudniania postępowania. Odwołuje sprawy i jedzie na Żeromskiego. Bierze po drodze pełnomocnictwo od mojej żony, wychodzi po minucie. Koniec sprawy. Mówię: dziękuję. A Roman Giertych: tak tanio nie będzie, wino i książka - zdradził dziennikarz i szachista.