Akcja CBA w domu Romana Giertycha miała miejsce 15 października. - Tata trafił do szpitala po tym jak zemdlał w obecności funkcjonariusza CBA w łazience. Wcześniej czuł się dobrze i mówił, że po jego odpowiedzi "nie" na pytanie funkcjonariuszy o to czy ma myśli samobójcze wybuchli oni śmiechem. Nie chcę myśleć co się stało. Dziękuje za wsparcie - tak relacjonowała przebieg zdarzenia córka mecenasa Maria Giertych (KIM JEST MARIA GIERTYCH? CZYTAJ TU). Później były wicepremier dodał, że - jak mu przekazała córka - jego pies przeraźliwie wył i skomlał wtedy, gdy karetka zabierała go z domu (O TEJ HISTORII PRZECZYTASZ TUTAJ). Wygląda na to, że wydarzenia z 15 października zostawiły trwały ślad na zdrowiu Romana Giertycha. - Szaleńczy atak Święczkowskiego na sądy ma miejsce dzień po tym, jak dowiedziałem się z podjętej za granicą konsultacji profesora kardiologii (z USA), że czeka mnie trudny i kosztowny zabieg na sercu. I że zdrowie zabrała mi akcja CBA w październiku - napisał mecenas na Twitterze.
CZYTAJ TAKŻE: Andrzej Duda był widziany w poradni! Niezbite dowody, bardzo poważna sprawa [WIDEO]
Romanowi Giertychowi chodzi o wywiad, którego Bogdan Święczkowski udzielił "Rzeczpospolitej". - Mamy mocne dowody przeciw mecenasowi G. - podkreślił pierwszy zastępca prokuratora generalnego. - Kuriozalne orzeczenia sądów dotyczące braku zastosowania środków zapobiegawczych wobec podejrzanych utrudniają postępowanie, ale go nie uniemożliwiają i nie powstrzymają - przekonywał.