"Super Express": - Egzekucja 350 tys. zł sądowej kary za pomówienie byłego szefa policji Konrada Kornatowskiego to smutny przypis do sławnego "Raportu Rokity". To w nim pojawiło się jego nazwisko w kontekście utrudniania śledztwa ws. zakatowanego w 1986 roku przez MO Tadeusza Wądołowskiego. Mając za sobą autorytet Sejmu, który swego czasu ten raport przyjął, Jan Rokita powinien być ukarany za swoje słowa?
Prof. Antoni Dudek: - Uważam, że Jan Rokita poszedł w swoich słowach za daleko. Nazywając bowiem Kornatowskiego "nikczemnym prokuratorem", przesądził o jego współudziale w zacieraniu winy milicjantów. Trzeba pamiętać, że "Raport Rokity" był tylko punktem wyjścia do dalszych badań zakresu odpowiedzialności Kornatowskiego. Prawdę mówiąc, nie jest dla mnie jasne do dziś, jaką rolę w sprawie Wądołowskiego odegrał. Nie zostało to do dziś przesądzone.
>>> Rokita ucieknie z Polski przed Tuskiem i komornikiem?
- A wystarczyło, żeby Rokita był ostrożniejszy w swoich sądach?
- Właśnie. Wystarczyło zwrócić uwagę na wątpliwości dotyczące osoby Kornatowskiego, a przecież szef policji powinien być postacią poza wszelkimi podejrzeniami. Mimo zagalopowania się Rokity nie ma, moim zdaniem, uzasadnienia dla tak wysokiego wyroku dla niego.
W tym wypadku to sąd się zagalopował?
Generalnie uważam, że w Polsce nadużywa się mocnych słów i ludzie mają prawo do obrony swojego dobrego imienia. Wyrok powinien być jednak adekwatny do słów i skali sprawy. Mam wątpliwości, czy w tym konkretnym przypadku sąd należycie zbadał całą sprawę Wądołowskiego i rolę, jaką Kornatowski w niej odegrał. W ogóle mam wrażenie, że mamy w Polsce problem dotyczący właściwej oceny pracy przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Znacznie trudniej jest udowodnić różnego rodzaju nadużycia sędziemu czy prokuratorowi niż komukolwiek innemu.
- Nawet jeśli Kornatowski jest czysty jak łza w sprawie Wądołowskiego, co jak wiemy, nie do końca jest jasne, to jednak musimy też zwrócić uwagę, że słowa Rokity nie zniszczyły byłemu szefowi policji kariery.
- Oczywiście, że nie. Pan Kornatowski swoją karierę urzędniczą zakończył z zupełnie innych powodów niż słowa Rokity. W wyroku sądu ważne byłoby właśnie zbadanie, jakie konsekwencje dla pomówionego miały oceny głoszone przez oskarżonego. A umówmy się, że Kornatowski stracił stanowisko, bo zmiotła go afera gruntowa, i sąd powinien to wziąć pod uwagę. Wiele innych wypowiedzi, dużo poważniejszych, które niszczyły czyjeś kariery, zakończyło się niczym.
- Sądy w Polsce w ogóle zbyt często za mocno opowiadają się po stronie pomówionych?
- Na pewno w tej sprawie sąd zdecydowanie przychylił się do interesu Kornatowskiego niż Rokity. No, ale cóż, ma do tego prawo.
Prof. Antoni Dudek
Politolog, historyk. Członek rady IPN