Robert Winnicki, prezes Młodzieży Wszechpolskiej: Chuligani nie byli z nami

2011-11-14 11:45

"Super Express": - Nie jest panu wstyd po tym, co się stało w Święto Niepodległości w Warszawie?Robert Winnicki, prezes Młodzieży Wszechpolskiej - Chyba wszystkim nam jest wstyd, że do takich wydarzeń doszło. Dotyczą one bowiem wszystkich, którzy mieli związek ze świętowaniem 11 listopada, a nas w szczególności, bo zamieszki miały miejsce w bezpośredniej bliskości naszej manifestacji.

"Super Express": - Nie jest panu wstyd po tym, co się stało w Święto Niepodległości w Warszawie?

Robert Winnicki: - Chyba wszystkim nam jest wstyd, że do takich wydarzeń doszło. Dotyczą one bowiem wszystkich, którzy mieli związek ze świętowaniem 11 listopada, a nas w szczególności, bo zamieszki miały miejsce w bezpośredniej bliskości naszej manifestacji.

- Jako jeden z organizatorów Marszu Niepodległości bierze pan na siebie odpowiedzialność za te starcia z policją, które miały miejsce na pl. Konstytucji?

- Na pl. Konstytucji do starć z policją doszło przy ul. Pięknej. Nie było to miejsce wyznaczone jako nasz punkt zbiórki. Dlatego nie traktujemy wszystkich tych, którzy nie znajdowali się razem z nami, ale operowali przy ul. Pięknej jako członków naszego zgromadzenia. Przykre jest to, że ktoś wszczął zadymę, zasłaniając się naszym marszem. Zresztą pojawiły się dowody, że jedna z osób, która w kominiarce Legii Warszawa walczyła z policją, okazała się uczestnikiem wielu manifestacji lewicowych.

- Rozumiem, że, pana zdaniem, z policją biła się tak naprawdę lewica i to ją należy winić za zniszczenia i obrażenia policjantów?

- Nie chodzi o zrzucanie winy, ale jeśli takich prowokatorów było więcej, to zmienia to zasadniczo obraz tego, co się działo na ulicach Warszawy.

- Na razie to spekulacje bez twardych dowodów, a faktem jest, że walkę z policją podjęli ludzie, którzy stali po waszej stronie, co w znacznym stopniu obciąża was jako organizatorów manifestacji.

- Wyraźnie zapowiedzieliśmy, że ten, kto idzie w stronę kordonu policji, automatycznie wyłącza się z naszej manifestacji.

- Może jako organizatorzy nie potrafiliście zapanować nad tłumem, który zebraliście?

- Zapanowaliśmy nad sytuacją, kiedy uformowała się kolumna marszowa i opuściliśmy pl. Konstytucji. Zmierzając w kierunku pl. Na Rozdrożu, sytuacja była niezwykle spokojna, mimo prób jej destabilizowania przez grupki chuliganów, którzy operowali wokół marszu. Zresztą warto tu przypomnieć, że w czasie pochodu nie mieliśmy żadnej osłony policji, mimo że szliśmy trasą uzgodnioną z urzędem miasta. Jest w tym coś dziwnego.

- Dziwne jest też to, że ani wy, ani organizatorzy Kolorowej Niepodległej nie poczuwacie się do odpowiedzialności za zaistniałą sytuację. Kto więc jest winny temu wszystkiemu? Policja? Władze stolicy? A może Donald Tusk, jak chciałby PiS?

- To, że organizatorzy Kolorowej Niepodległej nie poczuwają się do odpowiedzialności, jest skandalem.

- Dla nich skandalem jest to, że wy umywacie ręce...

- Kto chciał kogo zablokować? Kto, kogo chciał, że użyję słów redaktora Sutowskiego z zeszłego roku, "wypie.... ć z miasta"? Jeśli buduje się taką atmosferę, za pomocą takiego języka, to trudno oczekiwać pozytywnych skutków. Inna sprawa, że władze miasta mogły odmówić rejestracji zgromadzeń znajdujących się na trasie naszej legalnej manifestacji.

- Parę lat temu, kiedy organizowano Paradę Równości w Warszawie, to Młodzież Wszechpolska stawała na trasie tej legalnej manifestacji. Czym niby różnią się te dwie sytuacje, skoro wtedy byliście "obrońcami Polski", dziś uważacie się za ofiary lewicowego terroru?

- Rzeczywiście, były takie przedsięwzięcia, ale nie zgadzam się, żeby patriotyczny marsz traktować na równi z manifestacją promującą dewiację.

- Dla lewicy ideologia, która stoi za waszą organizacją, jest dewiacją. Jednak żyjemy w wolnym kraju, gdzie homoseksualiści mają takie samo prawo do wyrażania poglądów jak narodowcy.

- Po latach uważam, że takie blokowanie i wyrażanie naszego sprzeciwu wobec wizji świata promowanej na tych paradach było nieskuteczne. I prawdopodobnie nie należało tego robić.

Robert Winnicki

Prezes Młodzieży Wszechpolskiej