"Super Express": - "Romek pisze pozwy", obwieścił na Twitterze Radosław Sikorski, informując o tym, że idzie do sądu z "Rzeczpospolitą" i "GPC". "Romek" to Roman Giertych, były prezes Ligi Polskich Rodzin i Młodzieży Wszechpolskiej, obecnie polityczny kumpel szefa MSZ z nadania poprawnej politycznie Platformy. Sikorskiego zirytowało opisanie jego domniemanej kłótni z Władysławem Bartoszewskim. I choć "Rzeczpospolita" przeprosiła ministra, twierdząc, że jednak "nie było takiego sporu", czy przez takie gwałtowne reakcje na doniesienia mediów rząd nie popada w śmieszność?
Robert Mazurek: - Są najpierw normalne procedury, jak np. sprostowanie. Kiedy one się wyczerpują, naturalnie można iść do sądu. Ale całe pytanie polega na tym, czy minister spraw zagranicznych powinien procesować się z gazetą o nieprecyzyjne informacje? Nie chodzi przecież ani o zniesławienie, ani o wyciek tajemnicy państwowej.
- Może pan minister po prostu poczuł się urażony?
- Wzywanie do takiej sprawy armii prawników to popadanie w absolutną groteskę. Nie wyobrażam sobie, żeby np. Barack Obama chciał się procesować z jakąś gazetą z Cincinnati czy Los Angeles. A przecież to standardy anglosaskie są tak bliskie i drogie panu ministrowi Sikorskiemu, a nie białoruskie.
- Swoją drogą to nie pierwszy raz, kiedy minister Sikorski przejmuje się tym, co o nim piszą lub mówią. Wcześniej były przecież wydruki komentarzy z forów internetowych o panu ministrze, które przedstawił u Moniki Olejnik.
- I to pokazuje, że Sikorski staje się coraz bardziej postacią groteskową. Jak się któregoś dnia ubierze w biały mundur pełen orderów i przywdzieje czarne okulary przeciwsłoneczne, na modłę dyktatorów z republik bananowych, to się już chyba nie zdziwię. Bo może ja jestem jakiś inny, ale gdy czytam, że "Romek pisze pozwy" z Twittera ministra, to wybucham śmiechem. Przecież to jest druga prędkość kosmiczna w grotesce.
- Nie tylko Sikorski ostatnio postanowił drogą sądową zawalczyć o swoje. Paweł Graś straszy sądem nie tylko "Super Express", ale nawet profesorów prawa, którzy na naszych łamach wypowiadali się w jego sprawie.
- Ręce opadają. To wszystko brzmi jak scenariusz do jakiejś operetki, której akcja dzieje się w jakimś wymyślonym kraju w Ameryce Południowe. Ministrowie Graś i Sikorski postanowili zafundować nam kabaretowe zawody, który wespnie się na jeszcze wyższe szczyty groteski. Najgorsze jednak, że to zapewne dzieje się za nasze pieniądze. Bo przecież Romek nie pisze tych pozwów pro publico bono. A robi to dlatego, że jego kolega Radek się na kogoś obraził. Wspaniały duet - Romek i Radek, dziubdziusie po prostu. Pełna groteska.
Robert Mazurek
Publicysta "Uważam Rze" i "Rzeczpospolitej"