"Super Express": - Prof. Balcerowicz na łamach "SE" zapowiedział, że rząd premiera Tuska szykuje się do kolejnego skoku na OFE.
Prof. Robert Gwiazdowski: - Może do tego dojść i w przeciwieństwie do prof. Balcerowicza chciałbym, żeby doszło. W 1999 r. OFE zrobiły skok na nasze pieniądze. Ich akcjonariusze zarobili w tym czasie na czysto 16 mld zł! Ta reforma nie miała szans powodzenia, co Centrum im. Adama Smitha zapowiadało już wówczas. Im szybciej z niej wyjdziemy, tym lepiej. Choć są dwa sposoby.
- Jakie?
- Węgierski i, nazwijmy go, polski. Premier Orban dał Węgrom wybór: system kapitałowy albo państwowy. Przypomniał jednak, że w systemie kapitałowym państwo nie gwarantuje emerytury minimalnej. I 98 proc. Węgrów wybrało ubezpieczyciela państwowego. Obawiam się jednak, że zastosowane zostaną inne środki administracyjne, a ja ich nie lubię.
- Premier Tusk nie da wyboru nawet w stylu Orbana?
- Raczej nie. Z dwóch powodów: rząd się obawia, że zbyt dużo osób zostanie w OFE, a OFE obawiają, że zbyt dużo odejdzie. Obrona OFE jest jednak coraz słabsza. Nawet u prof. Rybińskiego, który sugerował, że to stypendium demograficzne może iść z OFE... Prof. Balcerowicz też już jest łagodniejszy. Choć gdyby chciał zostać w OFE, to nie odbierałbym mu tego.
- Profesor Balcerowicz podkreśla, że mimo wszystkich wad OFE pieniądze są w lepszych rękach tam niż w rękach polityków w ZUS.
- Ależ jest w błędzie! One są w rękach polityków. Sąd Najwyższy w sprawie pana Milczarka, który nie chciał się zapisać do OFE, stwierdził, że nie ma on wyboru. Bo pieniądze w OFE są pieniędzmi publicznymi. Państwo zabiera nam te pieniądze i nieważne, czy nazwie to składką czy podatkiem. Nie możemy nie płacić. 70 proc. środków przekazanych przez ZUS do OFE i tak wraca do ZUS, a OFE pobiera opłatę. To absurd.
- Pozostaje pytanie, czy po sięgnięciu po "łatwe" pieniądze rząd będzie miał jakąkolwiek presję, by reformować finanse publiczne?
- Te pieniądze będą tylko przeksięgowane. Dziś mamy w budżecie dług na OFE i on zniknie. Rząd zrobi reformy dopiero wtedy, gdy naprawdę skończą mu się pieniądze. OFE nie są zaś taką wartością, by je ratować. Są wręcz zainteresowane utrzymywaniem klina podatkowego, czyli składki emerytalnej idącej do nich. ZUS jest wszystko jedno, skąd bierze pieniądze. OFE - nie.
Prof. Robert Gwiazdowski
Ekonomista i prawnik, ekspert Centrum im. Adama Smitha