Lewica coraz głośniej wyraża swoje niezadowolenie z tego, jak funkcjonuje większość sejmowa. Frustrację wśród jej polityków formacji budzi to, że lewicowe propozycje są ignorowane lub utrącane przez koalicjantów. W ostatnim czasie tak było z pensją minimalną, której wzrostu do poziomu 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia nie chce Donald Tusk czy nowelizacją kodeksu karnego, która wprowadzałaby walkę mową nienawiści m.in. wobec mniejszości seksualnych.
W „Expressie Biedrzyckiej” wyraźnie mówił o tym współlider Nowej Lewicy Robert Biedroń. - Jeśli oczekuje się od nas głosowania za pewnymi rozwiązaniami, to również oczekujemy, że w takich sprawach jak pensja minimalna, budowa mieszkań z niskim czynszem, aborcja czy związki partnerskie nasi koalicjanci będą równie zdeterminowani jak w innych kwestiach. Jeśli nie, będziemy musieli zastanowić się na formułą funkcjonowania tej koalicji – powiedział Biedroń.
Dopytywany o to, czy to oznaczałoby wyjście Lewicy z koalicji, polityk powiedział, że na razie nie. - Na dziś nie zastanawiamy się nad wyjściem z koalicji, ale zastanawiamy się, co jest priorytetem dla tego rządu – stwierdził. Biedroń zdradził też, że 10 czerwca ma odbyć się spotkanie liderów koalicji, na którym ma zostać zweryfikowane to, na co umówili się w umowie koalicyjnej. - Dziś ta koalicja traci energię i determinację do działania w ważnych dla ludzi kwestiach – podkreślił i dodał: - To nie może być koalicja ciepłej wody w kranie i ciamciaramcia, polaryzacji i zostawiania ludzi na boku.