Często bywa tak, że głosujący tłumnie ruszają do lokali wyborczych. Nieraz brakuje kart, a urny do głosowania są robione na szybko z kartonów zlepionych taśmą. Tym razem było inaczej, referendum wyznaczone jeszcze przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, okazało się porażką! Jak pokazują wstępne dane o frekwencji, które opublikowała na swojej stronie internetowej PKW, do urn poszło w niedzielę nieco ponad 7 proc. wyborców. Internauci donosili, że komisje wyborcze świecą pustkami, a ci którzy brali udział w referendum, byli niemal jedynymi osobami, które w danej komisji głosowały. Nic dziwnego, że najbardziej wstrząsającymi informacjami dotyczącymi głosowania było np. to, że jedna z członkiń komisji wyborczej spadła z krzesła i trafiła do szpitala. Co ciekawe, w niektórych komisjach przez cały dzień nie pojawił się nikt! Żaden wyborca nie pojawił się w jednym z lokali wyborczych w Częstochowie, chociaż głosowanie trwało od 6.00 do 22.00, można więc było znaleźć czas na głosowanie. Wyborcy jednak wiedzą swoje. Oto jeden z wpisów z Twittera:
Zdarzenie z komisji. Wyborca: Dzień dobry. Czy to jest referendum Komorowskiego czy Dudy? Komisja: Komorowskiego. Wyborca: A to do widzenia.
— Marcin Palade (@MarcinPalade) wrzesień 6, 2015