700-stronnicowe dzieło to wyczerpująca analiza nierówności społecznych od narodzin kapitalizmu do czasów współczesnych i próba znalezienia recepty na ten palący problem współczesności. Francuski ekonomista szuka przyczyn wyjaśniających, czemu bogaci stają się jeszcze bogatsi, a biedni jeszcze biedniejsi. Znajduje dość prostą odpowiedź – zyski z kapitału są znacznie większe niż zyski z pracy. Piketty wieszczy, że jeśli nie uporamy się z tym zjawiskiem, czekają nas czasy neofeudalizmu, gdzie garstka uprzywilejowanych kontroluje większość światowego bogactwa, a reszta musi obejść się smakiem. Ze szkodą dla wszystkich.
Piketty w „Kapitale...” nazwał i opisał przeczucia wielu. Nie on bowiem pierwszy o nierównościach pisze, ale jako pierwszy przedstawia wyczerpujące twarde dane, które przeczuciom nadają walor naukowy. Przy tym wywód Francuza jest napisany na tyle przystępnie, że nie trzeba być zawodowym ekonomistą, by zrozumieć, o co autorowi chodzi. A to rzecz nie bez znaczenia. Stąd zapewne niesamowita kariera tej książki, która z Piketty'ego – wcześniej nikomu nieznanego naukowca – zrobiła gwiazdę pierwszej wielkości i jedną z najbardziej wpływowych osobistości na świecie.
„Kapitał w XXI w.” to podobno najbardziej nieczytany bestseller w dziejach – czytelnicy jego elektronicznej wersji docierają średnio do 18 strony. Jeśli jednak nawet prestiżowy „Financial Times”, który zgodnie z linią ideową redakcji publikację Piketty'ego niemiłosiernie krytykował, przyznał mu tytuł biznesowej książki roku, to wyraźnie mamy do czynienia z dziełem o fundamentalnym znaczeniu dla współczesnej myśli ekonomicznej i politycznej.
Thomas Piketty, „Kapitał w XXI w.”, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2015
Recenzja książki Thomas Piketty'ego „Kapitał w XXI w.”
2015-06-07
15:43
Dawno już nie było ekonomicznej książki, która wywołałaby tak gorące dyskusje jak „Kapitał w XXI w.” Francuza Thomasa Piketty'ego. Choć tytuł nawiązuje do fundamentalnego opracowania Karola Marksa, Piketty to nie współczesne wcielenie niemieckiego filozofa, co zarzucają mu jego krytycy. Nie stawia sobie bowiem za cel krytycznej analizy kapitalizmu, która miałaby być punktem wyjścia do jego obalenia. Francuski ekonomista swoją książką próbuje obronić kapitalizm przed samym sobą.