Okradanie nas byłoby legalne i comiesięczne. Byłoby też nawet trochę humanitarne, bo okradziony skutki kradzieży odczuwałby dopiero na starość.
Chodzi o nasze składki na emerytury. Teraz co miesiąc odkładamy prawie 20 proc. naszych zarobków na naszą starość. Z tego ponad 7 proc. idzie do Otwartych Funduszy Emerytalnych, a reszta do ZUS. Genialny pomysł pani minister polega na zabraniu nam 5 proc. z sumy, którą odkładamy do OFE. Pani minister chce te NASZE przeznaczone na starość pieniądze wziąć sobie do budżetu. Prawda, że proste?
To już drugi cudowny pomysł naszego rządu w ostatnim czasie. Pierwszy to praktyczne wygaszanie polskich szpitali, z którymi coraz częściej Narodowy Fundusz Zdrowia nie podpisuje umów (obszernie informowaliśmy o tym wczoraj), co praktycznie oznacza brak opieki lekarskiej dla wielu chorych. Drugi pomysł jest subtelniejszy. Bo jak nam rząd teraz zabierze pieniądze, to nędzę z tego wynikającą - emerytury będą mniejsze o 25 procent - odczujemy dopiero na starość. Odczujemy albo nie odczujemy, bo może przed starością będziemy potrzebować pilnej opieki lekarskiej, ale ponieważ szpitali w ramach oszczędności może już nie być, to... System rządu ma jednak swoją wewnętrzną logikę!