Plan Morawieckiego zakłada nie tylko jednorazowe zadośćuczynienie dla tych, którzy po przekroczeniu wieku emerytalnego zostaliby w pracy jeszcze na minimum dwa lata. Z każdym dodatkowym rokiem pracy premia rosłaby o kolejne 5 tys. zł. Ale ten plan krytykują nawet koledzy z rządu wicepremiera. A konkretnie Elżbieta Rafalska. - Wstrzemięźliwie oceniam ten pomysł - mówi nam pani minister. I dodaje: - Kasjerka, która pracuje w kasie, nie da rady pracować w pewnym wieku, więc nie skorzysta z tego rozwiązania. Choćby i rząd dawał drugie tyle. Według mnie z 10 tysięcy skorzystaliby ci, którzy nie wykonują ciężkiej pracy, dobrze się w niej czują. Więc oni i tak pewnie będą pracować dłużej - twierdzi Rafalska.
Tymczasem pani minister musi się zmierzyć z innym problemem. Jak podała wczoraj "Gazeta Wyborcza", 93 tysiące osób, które mogą przejść na emeryturę już w październiku tego roku, nie ma na kontach w ZUS wszystkich składek emerytalnych. Może to dla nich oznaczać emerytury niższe nawet o tysiąc złotych.
Zobacz także: Firma Tomasza Lisa na celowniku CBA? Chodzi o ok. 660 000zł!