"Super Express": - Czy Antoni Macierewicz jako szef resortu obrony to dobra decyzja?
Rafał Ziemkiewicz: - Ja osobiście w tę nominację nie wierzę. Wydaje mi się, że z różnych stron wypuszczane są rozmaite balony próbne. Nie jest wykluczone, że rzeczywiście sam Kaczyński stosuje zasadę, że różnym ludziom mówi różne rzeczy, a potem sprawdza, co przenika do gazet, co jest prostą, ale sprawdzoną metodą sprawdzania, na kogo można liczyć, a na kogo należy uważać. Na pewno w podobny sposób zachowują się różne frakcje, które chcą wpuścić w obieg różne informacje.
- Z czego wynikają plotki na temat tego, że to nie Jarosław Gowin, a Antoni Macierewicz zostałby szefem MON?
- Moim zdaniem to podpucha motywowana strasznym chciejstwem dużej części mediów, która chce, żeby PiS odrzucił strategię umiarkowania, która jest niszcząca dla kręgu Ewy Kopacz, na który większość tzw. wajchowych salonu w tej chwili stawia. Jeżeli okaże się, że Macierewicz nie będzie szefem MON, następnym etapem będzie opowiadanie, że może ministrem nie jest, ale i tak rządzi resortem. Na tej samej zasadzie - cokolwiek by Kaczyński powiedział, niektórzy twierdzą, że i tak w gruncie rzeczy chodzi o to, że chce wprowadzić w Polsce dyktaturę i ustrój faszystowski.
- Macierewicz ma jednak wiedzę na tematy bezpieczeństwa, w dodatku ma sporą popularność w elektoracie PiS. Dlaczego prezes nie miałby go wyznaczyć na szefa resortu?
- Nie bardzo rozumiem, dlaczego Jarosław Kaczyński miałby łamać wcześniejszą, złożoną w kampanii obietnicę, że szefem MON będzie ktoś inny. Chyba że jest to jak w kawale o kozie rabina, która, gdy opuści pomieszczenie, robi się luźniej. A więc może chodzi o to, że jak wypuści się takie pogłoski, to wszystkie nieżyczliwe PiS media już się rzucą i zaczną krzyczeć "ten straszliwy Macierewicz wyszedł z szafy". A potem nagle okaże się, że ministrem obrony zostanie ktoś zupełnie inny. I siłą rzeczy okaże się, że proszę bardzo - koza wyszła z pokoju i od razu zrobiło się miejsce.
- Jest jednak teoria, że pierwsze pół roku służyć ma dokonaniu pewnego "czyszczenia". Sam pan mówił kiedyś, że Macierewicz może sprawdzić się w walce z gangsterami.
- Macierewicz faktycznie uchodzi za człowieka do rozwalania rozmaitych układów, a po rozwiązaniu WSI zyskał szczególne uznanie w oczach prezesa. Nie bardzo wiem jednak, czemu MON miałby być tutaj polem działania. Strategicznymi obszarami są służby specjalne, ale nie tylko wojskowe, a ich oczyszczeniem nie będzie zajmował się szef MON, a także prokuratura i wymiar sprawiedliwości. Za bardziej wiarygodne uznawałbym te pogłoski, gdyby miały dotyczyć obsady szefa MSW. A to, że w czasie kampanii wyborczej Macierewicz zaczął mówić o caracalach i wojsku, aby nie miał wizerunku faceta zajmującego się tylko Smoleńskiem.
- Zbigniew Ziobro ma wrócić. Wierzy pan, że ktoś, kto jeszcze niedawno budował konkurencyjną formację wobec PiS, teraz będzie ministrem sprawiedliwości?
- Nie sądzę, szczególnie że doświadczenie z rządami Ziobry w Ministerstwie Sprawiedliwości w latach 2005-2007 nie jest dobre. Jarosław Kaczyński musi sobie zdawać sprawę, że nikt wówczas nie wyrządził tyle złego PiS co właśnie Ziobro. Swoją idiotyczną akcją z bieganiem komandosów po dachu szpitala, żeby złapać chirurga łapówkarza, Ziobro uwiarygodnił antypisowską propagandę. Równie dobrze do rządu mogliby wejść skompromitowani w czasie rządów PiS minister spraw wewnętrznych Janusz Kaczmarek i komendant główny policji Konrad Kornatowski.
Zobacz: Waszczykowski: Jesteśmy otwarci na współpracę z Tuskiem