„Super Express”: - Rząd zaczął akcję informacyjną dotyczącą programu „Dobry start”. Do szkół trafiają ulotki tłumaczące, jak z niego skorzystać. Czujne oko niektórych wychwyciło jednak to, że oprócz czystej informacji, jest też zdjęcie Mateusza Morawieckiego i jego przesłanie do narodu. To niedozwolona w szkołach agitacja polityczna?
Rafał Ziemkiewicz: - Wygląda to na balansowanie na granicy. Jasne, są podobne zakazy jak ten, niedopuszczający agitacji politycznej w szkołach, ale na różne sposoby się je omija. Weźmy choćby przyjazd jakiegoś ministra do szkoły. Można to uznać za gospodarską wizytę, ale równie dobrze może to zostać odebrane jako polityczna propaganda. Czasami naprawdę trudno to rozróżnić, kiedy minister występuje jako urzędnik, a kiedy jako polityk.
- Czyli i tę sytuację trudno jednoznacznie ocenić?
- Zapewne ocena tej sytuacji – zresztą nie tylko tej – zależeć będzie od sympatii politycznych osoby, która ją wydaje. Ci, którzy nie lubią premiera Morawieckiego od razu zrobią burzę, że to niedopuszczalne, a jego sympatycy uznają, że nic się nie stało. Podobnie zresztą jest z siłą rażenia takich ulotek. Nawet jeśli uznamy je za agitację, to ich przekaz trafi tylko do tych już przekonanych do PiS. Ci, którzy PiS się brzydzą i tak zostaną przy swoim zdaniu. Ale w całej tej sytuacji jedno mnie dziwi.
- Co takiego?
- Tego typu historie dzieją się najczęściej w samorządach, w których lokalni włodarze nie szczędzą sił i środków, żeby przekonać swoich wyborców, jakimi świetnymi są politykami i jak wiele dla lokalnej społeczności zrobili. Wcisną się na każdą ulotkę i przykleją do każdej inicjatywy, żeby tylko się zaprezentować w dobrym świetle. Na miejscu polityków centralnych bym czegoś takiego nie robił.
- Czemu?
- Po prostu więcej jest z tego potem obciachu niż zysku. Jasne jest bowiem, że będzie to krytykowane i nie wiem, po co przez taką w gruncie rzeczy drobnostkę narażać się na ataki. Podejrzewam też zresztą, że pomysł z umieszczeniem na ulotkach Mateusza Morawieckiego nie wyszedł od niego. Pewnie któryś z urzędników chciał się wykazać.
- Tak się wykazał, że już sobie niektórzy kpią z premiera, że na tej ulotce na zdjęciu w otoczeniu rozradowanych dzieci przypomina Lenina ze szkolnych podręczników pochodzących z czasów słusznie minionych. Można było chyba tego uniknąć.
- Nie ma chyba takiego polityka, który w otoczeniu uśmiechniętych dzieci się nie fotografował. Pozowanie do zdjęć z tzw. „zwykłymi Polakami” czy w otoczeniu ładnych dziewczyn to klasyka polityki. Na pewno jednak potrzeba w podobnych sytuacjach wyczucia ze strony urzędników, którzy zajmują się sprawami wizerunkowymi. Z tym wyczuciem nie zawsze jest, niestety, dobrze.
Rozmawiał Tomasz Walczak
Rafał ZIemkiewicz: Ta sprawa wygląda na balansowanie na granicy
2018-06-22
5:00
Czy ulotki informujące o programie „Dobry start” są niedozwoloną w szkołach agitacją? Odpowiada Rafał Ziemkiewicz.
i