Rafał Ziemkiewicz

i

Autor: Piotr Liszkiewicz

Rafał Ziemkiewicz: Sprawą tajnego współpracownika Bolka zająłby się Instytut Gaucka

2013-09-25 4:00

Komentarze wokół wypowiedzi Lecha Wałęsy, że Polska i Niemcy powinny stworzyć jedno państwo.

"Super Express": - Lech Wałęsa zaproponował, żeby Polska zjednoczyła się z Niemcami, tworząc jedno państwo.

Rafał Ziemkiewicz: - Narzuca się stwierdzenie, że Wałęsa bredzi od rzeczy, jak to mu się często zdarza. Ale nie lekceważyłbym tego. Wałęsa świetnie wyczuwa nastroje panujące w elitach władzy. Jest surferem, który potrafi wskoczyć na właściwą falę i ta go niesie. Dziś rzuca sobie takie myśli i wie, że są one dobrze słyszane przez salony, bo tam się tak myśli, ale nie mówi się tego na głos.

- Aż o zjednoczeniu to chyba nie myślą...

- Wałęsa wyczuwa takie neokolonialne nastroje polskiego kierownictwa, które nie umie być suwerenne, nie umie myśleć w kategoriach prowadzenia państwa ku samodzielności. Ekipa z czasów PRL nie potrafiła wyobrazić sobie życia bez wskazówek z Moskwy, tak obecna nomenklatura czuje się pasem transmisyjnym między metropolią, jaką jest Europa, a miejscowym ludem, z którym nie czuje się przesadnie związana. Jest jedna rzecz w propozycji Wałęsy, której chyba jednak nie przemyślał...

- To znaczy?

- Po zjednoczeniu Polski i Niemiec wyjaśnianiem sprawy tajnego współpracownika o pseudonimie Bolek zająłby się Instytut Gaucka. Oczywiście ja bym tego chciał, ale czy chciałby tego Wałęsa? Nie sądzę.

- Polacy przyjmują różne wypowiedzi Wałęsy, dość je sobie lekceważąc albo złośliwie komentując. Na Zachodzie, także w Niemczech, jest jednak odbierany jako były prezydent Polski i legenda walki z komunizmem. W swoim czasie Wałęsa został jednym z "mędrców" pracujących nad eurokonstytucją... Propozycja znajdzie jakiś odzew?

- To może być dla wielu w Europie konfundujące. Część elit zachodnich odbierze to jako sygnał, że Polacy są znacznie bardziej bezbronni wobec projektu europejskiego, niż się to wydawało. Będą jednak także elity, u których Lech Wałęsa zapunktuje i myślę, że on na to liczy. Wiadomo, że ogromna część polskich tzw. elit żyje z pieniędzy niemieckich podatników. Granty, stypendia, zaproszenia, nagrody uczelni i miast. To ciekawe, że nikt nie mówi głośno o tym, że w wielu przypadkach o karierze i zaszczytach w Polsce w dużym stopniu decydują instytucje niemieckie. Wałęsa wielokrotnie udowadniał, że ma dobry węch i zawsze wiedział, z której strony jest lepiej posmarowane.

Rafał Ziemkiewicz

Publicysta tygodnika "Do Rzeczy"