Rafał Woś

i

Autor: Super Express

Rafał Woś, specjalnie dla Super Expressu: Czas się podzielić z pracującą Ukrainą

2019-07-02 6:15

Polski wzrost gospodarczy ostatnich lat zbudowany został rękami pracowników z Ukrainy. Czas podzielić się z nimi tego wzrostu owocami.

Polska publika przypomina sobie o Ukraińcach na polskim rynku pracy jedynie przy okazji tragedii. Takich, jak niedawna śmierć Wasyla Czorneja, którego pracodawca zostawił nieprzytomnego w lesie. Albo wcześniej, gdy Oksana K. miała w pracy wylew, a szef wywiózł ją na ławkę i zawiadomił pogotowie, że zauważył "pijaną kobietę". Albo jeszcze wcześniej, gdy Alona Romanenko straciła rękę w maszynie maglującej. Prawdopodobnie z powodu powierzchownego przeszkolenia BHP. Po takich wydarzeniach następują zazwyczaj zrywy solidarnościowych zbiórek pieniędzy dla poszkodowanych oraz ich rodzin.
Zbiórki, jak to zbiórki. Są wzruszające i potrzebne. Ale także krótkotrwałe. Żadna zbiórka ani chwilowa fala medialnego uniesienia nie przyniesie trwałej i systemowej poprawy położenia migrantów zarobkowych. A taka poprawa jest konieczna, gdyż bez niej prędzej czy później znów przeczytamy o kolejnym tragicznym wypadku z udziałem pracownika z Ukrainy. Albo z Nepalu czy Bangladeszu, bo przecież i takich pracowników coraz w Polsce więcej. A wciąż napływają kolejni.
Skąd pewność, że tak się stanie? Ponieważ migranci są w Polsce pracownikami drugiej, a czasem i trzeciej kategorii. Zarabiają mniej, pracują ciężej, dłużej i w mniej bezpiecznych warunkach. Oszczędza się w ich przypadku na wszystkim: od ubezpieczenia po wypoczynek. Te oszczędności mają charakter systemowy. To tzw. renta migracyjna. Rodzaj ekonomicznego zysku z migracji, z którego korzystają pracodawcy. Gdyby migrantów nie było, to przedsiębiorcy za tę cenę i na takich warunkach pracowników by nie znaleźli. A tak znajdują, co pozwala im na większe zyski.
Oczekiwanie, że pracodawcy sami z siebie z tej korzyści zrezygnują jest naiwnością. Nie zrobią tego. Nie dlatego, że są źli. Dlatego, że pierwszy, który to zrobi przegra z konkurencją. Do gry musi wejść państwo. Dużo mocniej niż dotychczas. Państwo musi wziąć odpowiedzialność za wszystkich Wasylów, Oksany i Alony. Na każdym poziomie. Od Państwowej Inspekcji Pracy po wyciąganie za uszy do systemu ubezpieczeniowego czy reżimu płacy minimalnej. Zanim nastąpi kolejna tragedia. Nie dlatego, że jesteśmy tacy dobrzy. Ale dlatego, że ci ludzie też budują polski cud gospodarczy, którym nasza władza tak bardzo lubi się chwalić.