Rafał Woś

i

Autor: Super Express

Rafał Woś o ustawie "reprywatyzacyjnej": Wreszcie trochę sprawiedliwości

2020-08-18 7:29

Dzika reprywatyzacja w Warszawie była jedną z najbardziej obrzydliwych patologii III RP. Wielu właśnie z jej powodu straciło wiarę w polskie państwo oraz rządzące nim elity. Teraz sejm uchwalił nowe prawo, które próbuje tamte krzywdy naprawić. A także stworzyć mechanizm zabezpieczający przed kolejnymi. Nareszcie!

owa ustawa "reprywatyzacyjna" przynosi kilka konkretów, o które oddolne ruchy lokatorskie walczyły od 20 lat. Po pierwsze, nie będzie już można oddawać przedwojennym "właścicielom" kamienic, w których mieszkają ludzie. To ważne, bo wcześniej władze Warszawy robiły to nagminnie. Jakby nie rozumieli, że stawianie naprzeciw „starych” (często w sensie dosłownym) lokatorów mieszkań komunalnych i „nowych” komercyjnych właścicieli „odzyskanej” nieruchomości jest zbrodnią. „No, jakoś tam się dogadajcie” - powiadało przez lata nasze państwo zamykając w jednej klatce głodnego drapieżnika i jego potencjalnej bezbronnej ofiary. Aż do teraz.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Politycy udowodnili, że na podwyżki nie zasłużyli - komentuje Tomasz Walczak

Po drugie, od teraz miasto Warszawa będzie wreszcie wiedziało na czym stoi. Dotąd stołeczni urzędnicy odmawiali np. przeprowadzenia remontu w miejskiej nieruchomości twierdząc że "jest przecież wobec niej roszczenie". Efekt? Ludzie żyli w rozpadających się budynkach, co pogłębiało poczucie frustracji i przekonanie, że o miejski zasób mieszkaniowy nie dba nikt.

Trzecią konsekwencją nowego prawa będą odszkodowania dla ofiar reprywatyzacji. Przyznała je już kilka lat temu tzw. komisja weryfikacyjna (zwana w mediach komisją Jakiego), ale warszawski ratusz odmawiał wypłat twierdząc, że podstawy prawne są wątpliwe. Teraz już nie będzie takich tłumaczeń. Ofiarom reprywatyzacyjnej patologii takim, jak Jolanta Brzeska życia to nie zwróci. Ale wielu poszkodowanym pomoże - miejmy nadzieję - stanąć na nogi.

Jeszcze jedna uwaga. Dziś wszyscy twierdza, że reprywatyzacja była zła. Opozycja zaś nawet narzeka, że w ustawie nie ma tego czy owego. Fundamentalna uczciwość nakazuje jednak zauważyć, że takie ustawy nie spadają z nieba. Zmianę przeprowadziła bardzo konkretna siła polityczna. Najpierw - wbrew sporej części opinii publicznej - powołując komisję Jakiego, a teraz domykając kontrowersyjny proces mimo oporów międzynarodowych. Nie wiecie, co to za siła? Podpowiem tylko, że nie była to ani Platforma Obywatelska ani SLD.