Wakacje to - paradoksalnie - jest czas, kiedy najmocniej doskwiera fakt, że w Polsce pracuje się za dużo. A za mało się wypoczywa.
Ci, co w ogóle mają urlop, często w praktyce go nie wykorzystują. Bo jeszcze sobie szefostwo pomyśli, że im na robocie nie zależy. Wszelkiego typu śmieciówkowcy są w jeszcze gorszym położeniu. Teoretycznie mogą wyjechać i nie pracować. W praktyce jednak u niech "nie pracuję" oznacza "nie zarabiam". Na co wielu nie może sobie pozwolić.
Dla rodzin wakacje to powinna być okazja do podreperowania zaniedbanych w trakcie zwykłego roku relacji. Ale często nie są. Bo urlopu mało, albo nie sposób go dostać w tym terminie, co partner. Jeżdżą więc osobno byle tylko dzieci gdzieś zabrać (bo wakacje akurat są, odwrotnie od urlopów, długie).
Czasem próbuje się udawać, że wystarczą wypady weekendowe. Niestety nie wystarczą. Badania pokazują, że aby urlop miał sens i doprowadził do prawdziwej regeneracji musi trwać przynajmniej dwa tygodnie. Bez czego prawdziwego wypoczynku po prostu nie będzie. Będą się za to mnożyć choroby związane z przepracowaniem: depresje, wypalenie, stres, otyłość, serce. Będzie tak, bo od lat w rankingach OECD Polska przoduje w gronie krajów, gdzie pracuje się najwięcej.
Niestety we współczesnej Polsce temat przepracowania przebija się słabo. Dominuje masochistyczne przekonanie, że "musimy nadganiać" Zachód. Przekonanie o tyle idiotyczne, że dogonienie Zachodu (o ile w ogóle możliwe) nie odbędzie się drogą oszukiwania własnego organizmu. Nawet zwykłe narzędzie pracy trzeba regularnie ostrzyć i konserwować. Bo gdy się stępi, nie stworzy żadnych wartych uwagi dzieł. A co dopiero człowiek? Który jest przecież dalece bardziej skomplikowanym "mechanizmem pracującym".
Ilekroć w Polsce, ktoś próbuje podnosić temat przepracowania, natrafia na furię lobby pracodawców oraz sprzyjającej im opinii publicznej. Media powtarzają nieprawdziwe informacje, jakoby nigdzie na świecie nie udało się czasu pracy skrócić. Albo, że od tego zawali się gospodarka. Nawet związki zawodowe rzadko się biją o mniej pracy za tę samą płacę. Czas się za to zabrać. Bez tego cały ten polski cud gospodarczy ostatnich lat będzie tylko sloganem.