Rafał Trzaskowski

i

Autor: Wojciech Artyniew Rafał Trzaskowski

Rafał Trzaskowski: Zapłacą za to obywatele

2017-12-16 3:00

Rafał Trzaskowski podsumowuje pierwszą wizytę premiera Morawieckiego w Brukseli i to, jaki wpływ na Polskę może mieć Brexit.

"Super Express": - Dlaczego UE chce uruchomić procedurę artykułu 7 Traktatu UE wobec Polski w momencie, gdy stanowiska nie przedstawił jeszcze premier Morawiecki?

- Rafał Trzaskowski: - Dlatego, że nic się nie zmieniło. Oceniając wszystkie ustawy, które łamią Konstytucję RP, praworządność w Polsce, zaczynając od Trybunału Konstytucyjnego, po upolitycznienie sądów, oraz ustawy o SN i KRS, UE, równolegle z Radą Europy oraz Departamentem Stanu USA, wyraża swoje zaniepokojenie, że w ten sposób rząd PiS łamie praworządność. Niezależny wymiar sprawiedliwości to standard europejski. Skandalem na skalę światową jest próba skrócenia kadencji sędziów, gdy kadencje są zapisane w Konstytucji. To są fundamentalne zasady państwa prawa, które ten rząd łamie. Jeżeli należy się do elitarnego klubu, jakim jest UE, to tam panują zasady państwa demokratycznego. W sytuacji, gdy ktoś te zasady łamie, to sam świadomie się marginalizuje. Tak robi PiS i właśnie z tego powodu jest na cenzurowanym. Jeżeli premier Morawiecki tak jak Viktor Orban jest w stanie zakomunikować, że wycofa się z niektórych z tych reform, to wówczas UE odstąpi od artykułu 7.

- Wierzy pan, że wdrożenie artykułu 7 może się udać? Przy założeniu, że Mateusz Morawiecki nie pójdzie na pewne ustępstwa.

- To wszystko wyjaśni się już niedługo. Wszystko jest możliwe. W Europie cierpliwość dla rządu PiS zaczyna się kończyć. W związku z tym uruchomienie tego artykułu jest możliwe, bo potrzeba do tego 3/4 państw. Obawiam się, że taka większość może się znaleźć. Natomiast do wprowadzenia sankcji wobec danego kraju trzeba jednomyślności i w tym przypadku uważam, że to się nie uda. Jeżeli ta procedura zostanie uruchomiona, to będzie oznaczało dla nas daleko idące reperkusje. Już teraz w dokumentach dotyczących unijnego budżetu wpisuje się, że jeżeli państwo łamie praworządność, będzie ponosiło konsekwencje finansowe. Zatem możemy się spodziewać, że budżet dla Polski będzie niższy. Za takie zachowanie rządu PiS zapłacą więc obywatele.

- Nie obawia się pan tego, że zamieszanie wokół artykułu 7 i groźba sankcji wobec Polski spowodują spadek poparcia Polaków dla UE?

- Myślę, że Polacy będą niechętnie patrzyli na PiS. Unia Europejska jest klubem, do którego wchodzimy i respektujemy jego zasady. Okazujemy pewną solidarność, a w zamian za to UE okazuje solidarność względem nas. Poprzez olbrzymie transfery finansowe Unia pomaga rozwijać się niektórym naszym regionom. PiS, łamiąc podstawowe zasady UE, musi liczyć się z konsekwencjami. To nie UE jest winna, że być może nie będzie poważnych transferów finansowych do Polski, ale rząd PiS. Jeżeli ktoś nie respektuje wyroków Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, mam tu na myśli na przykład wycinkę Puszczy Białowieskiej, to takie zachowanie musi się źle skończyć. Rząd PiS oczekuje wsparcia inwestycji w ochronę środowiska w Polsce, jednocześnie łamiąc wszystkie zasady, które to środowisko chronią. Tak się nie da.

Zobacz: SONDAŻ: Polacy chcą robić zakupy w niedzielę

Nasi Partnerzy polecają