„…jak się siedzi w domu, nie ma się żadnych dochodów, nie ma się tej emerytury, tego co mają wszyscy, co pracują - opłaconej składki. Nie mamy nic. My jesteśmy wolne elektrony. Jak nam mąż da kieszonkowe na własne potrzeby, to mamy, jeśli nie, no to nie mamy. Nie mamy kont. Nie mamy praktycznie nic.”
Wypowiedzi pochodzą z raportu „Kobiety pracujące w domu o sobie”, który przygotował Instytut Spraw Obywatelskich w ramach kampanii „Dom to praca”. Dotyczą grupy osób, które nie nabędą praw emerytalnych, gdyż przez większość życia pełnoetatowo pracują w domu, bo zajmują się wychowaniem dzieci lub opieką nad osobami niepełnosprawnymi lub starszymi. Zgodnie z danymi publikowanymi przez GUS to 1,46 mln kobiet oraz 0,17 mln mężczyzn, czyli łącznie 1,64 mln osób. Ubezpieczeniem emerytalnym ze względu na pełnoetatową pracę w domu nie jest więc aktualnie objętych 9% dorosłych Polek oraz 1% Polaków.
Ten sam GUS wyliczył w 2013 r., że łączna wartość pracy domowej w Polsce wyniosła 721 mld zł, co stanowiło 44% w odniesieniu do PKB, lecz w całości wykonywana była nieodpłatnie.
Ostatnio Kancelaria Prezydenta zwróciła się do Narodowej Rady Rozwoju (NRR) o nadsyłania pomysłów na inicjatywy legislacyjne. „Pan Prezydent chciałby je móc wykorzystywać w miarę potrzeb i sytuacji politycznej w kraju.”
23 marca na spotkaniu NRR zaprezentowaliśmy pomysł objęcia systemem emerytalnym docelowo wszystkich osób pracujących w domu, a w pierwszej kolejności małżeństw, w których jedno ze współmałżonków wykonuje nieodpłatną pracę opiekuńczą na rzecz członka swojego gospodarstwa domowego (dziecko do lat 7, osoba niepełnosprawna, osoba starsza), poprzez podział na pół składki emerytalnej małżonka wykonującego pracę odpłatną.
Czy prezydent Andrzej Duda wsłucha się w głos Polek bez emerytury? Liczę, że tak, wszak w temacie pracy domowej mówił: „Śmieszył mnie argument, że kobiety będą porzucały pracę, bo jest program 500 Plus i jest to zagrożenie dla polityki zatrudniania kobiet. Nawet jeśli kobieta zdecyduje się zrezygnować z jakiejś pracy, by być w domu, bo jej rodzina dostała dodatkowe pieniądze, to ona będzie w nim pracowała. Zajmowanie się rodziną, dziećmi, domem to także jest praca. To nie są kobiety, które leżą i nic nie robią. To są kobiety, które zajmują się domem, poświęcają więcej troski swoim najbliższym, pielęgnują funkcjonowanie rodziny i to jest ich wybór. Chcę to mocno podkreślić – czy kobiety będą chciały pracować w jakimś miejscu za tysiąc parę złotych miesięcznie, czy będą chciały poświęcić ten czas rodzinie – jeżeli kobieta dokona takiego wyboru, by ten czas poświecić rodzinie, to proponuję, by środowiska walczące o prawa kobiet również uszanowały takie prawo do wyboru.”