„Super Express”: – Mamy 10-lecie istnienia PO. Jak pan ocenia jej dorobek?
Rafał Dutkiewicz: – PO jako projekt polityczny odniosła sukces i szczerze gratuluję jej utrzymania władzy oraz realnych szans na drugą kadencję. I to niemal bez uszczerbku elektoratu. Potencjalna ciągłość władzy może być wartością samą w sobie.
– To laurka, ale pan jednak do Platformy nie wstąpił.
– Mój dystans wynika z największego grzechu PO, jakim jest zaniechanie modernizacji Polski. Wymyślają do tego rozmaite wymówki: a to grillujemy, a to poprzedni prezydent nam przeszkadza, a to robimy politykę małych kroków... Usprawiedliwienia się zmieniają, ale praktyka jest ta sama. Wadą Platformy jest też swego rodzaju zabetonowanie sceny politycznej oraz porzucenie pierwotnego programu. PO miała przecież zlikwidować finansowania partii z budżetu państwa, stworzyć jednomandatowe okręgi, zmniejszyć Sejm i zlikwidować Senat oraz wprowadzić liniowe podatki 3 razy 15 proc. Tych rzeczy nie zrealizowano.
Przeczytaj koniecznie: Schetyna konta Tusk: Ten konflikt to wymysł mediów
– Po kolejnych wyborach czeka nas „dekada PO”?
– Może najnowsza odsłona tarć między Grzegorzem Schetyną a Donaldem Tuskiem jest wyrazem takiej demokratyzacji?
– Nie jestem członkiem PO i nie obserwuję tego aż tak uważnie. Wydaje mi się jednak, że Donald Tusk 10 lat temu wierzył w procedury demokracji wewnątrzpartyjnej. Z czasem zdecydował się jednak na zhierarchizowaną armię. Tak łatwiej się rządzi. Nawet jeżeli działacze regionalni coś ustalą, to szef partii na końcu i tak może to całkowicie zmieniać. Nie wierzę, żeby nagle Donald Tusk zgodził się na to, żeby istniał drugi, równouprawniony lider.
– Nawet jeżeli jest to człowiek z metką twórcy sukcesu PO od strony organizacyjnej?
– Schetyna niewątpliwie jest sprawnym administratorem. Do perfekcji opanował technikę zarządzania poprzez eliminację wszystkich nadmiernie wyróżniających się gwiazd. Co więcej, sam nie stał się przykładem potwierdzającym słuszność przysłowia „kto mieczem wojuje, od miecza ginie”. Miał problemy, ale jednak przetrwał. Wcześniej nie udało się to Gilowskiej, Płażyńskiemu, Rokicie, Olechowskiemu czy Piskorskiemu. Kto dziś pamięta, że PO powstała na bazie sukcesu Olechowskiego, a sondażowo zbudowała się na aktywności Rokity w komisji śledczej? Wszyscy z czasem zostali odsunięci.
– Wcześniej takim „wycinającym” był Paweł Piskorski. Schetyny nie czeka jego los? A może przeciwnie? Może zajmie miejsce Tuska i jest przyszłością PO?
– To zależy od wewnętrznej sytuacji w PO. I nikt poza kolegami z Platformy nie ma wiedzy, by móc na to pytanie odpowiedzieć.
– Ma pan jednak wiedzę na temat Grzegorza Schetyny. Przyjaźniliście się od lat 80. Mówi się, że dzięki panu został politykiem...
– Bez przesady. Będąc liderem Komitetu Obywatelskiego Solidarności w 1991 roku poleciłem Grzegorza wojewodzie wrocławskiemu na asystenta. To był początek jego kariery, później robił już ją wyłącznie dzięki sobie.
– O Schetynie mówi się, że nie jest typem przywódcy. Czy ktoś taki może stać się szefem takiej partii jak Platforma?
– Znam go z lat 80. i 90. Później przyglądałem się jego działaniom z bliska. Uważam, że nie jest to typ polityka wiecowego, raczej sprawnego technokraty. Niemniej jestem w stanie wyobrazić go sobie jako lidera partii. Grzegorza charakteryzuje niewątpliwie wysoka inteligencja i wytrwałość. To może wystarczyć.
– Nie przyglądał się pan jego działaniom z bliska... Czy informacje o tym, że zerwaliście przyjaźń po awanturze, w której groził, że pana zniszczy, to tylko plotki? Podobno nie rozmawiacie ze sobą?
– To nieprawda. Przy różnych okazjach rozmawiamy. Bywa że do siebie zadzwonimy. W sensie prywatnym na pewno byliśmy kiedyś dużo bliżej. Mam też poczucie, że w jakichś waż-nych prywatnych sprawach, gdy któryś z nas zadzwoni, to prośba będzie wysłuchana. Na wszelki wypadek taka opcja nie jest jednak wzajemnie testowana.
Rafał Dutkiewicz
Prezydent Wrocławia