Rafał Dutkiewicz: Byłbym dobrym prezydentem RP

2011-07-07 13:45

Rafał Dutkiewicz mówi "SE" o nowej samorządowej inicjatywie i wystawieniu własnych kandydatów do Senatu: - Zasadnicza myśl jest taka: chcemy mieć wpływ na rzeczywistość, w której żyjemy. To, że z tą rzeczywistością potrafimy sobie radzić, udowadniamy w naszych miastach od dawna.

"Super Express": - Kto będzie prezydentem Polski za 5 lat?
Rafał Dutkiewicz: - (śmiech) Tego jeszcze nie wiemy. Dynamika polskiego życia politycznego jest tak wielka, że naprawdę nie sposób przewidzieć, co będzie się działo za 5 lat.

- Niektórzy stawiają, że głową państwa zostanie Rafał Dutkiewicz. Jakim byłby pan prezydentem?
- Zdecydowanie dobrym. Ale kompletnie mnie to nie zajmuje. Wiem, czym będę się zajmował przez następne 3,5 roku. Jestem prezydentem Wrocławia i spełniam się w tej funkcji.

- Do wyborów idziecie z głośnym hasłem zakończenia politycznej wojny polsko-polskiej.
- Zasadnicza myśl jest taka: chcemy mieć wpływ na rzeczywistość, w której żyjemy. To, że z tą rzeczywistością potrafimy sobie radzić, udowadniamy w naszych miastach od dawna. Ludzie wybierają nas na kolejne kadencje, nasze miasta rozwijają się w znakomitym tempie. Scena polityczna została zawładnięta przez dwie najsilniejsze partie, które żeby się utrzymać, wywołały wojnę polsko-polską. Ta wojna jest grą pozorów. Nie idzie przecież o rzeczywiste projekty, przedsięwzięcia, tylko o jałowe spory. Ten typ funkcjonowania nas nie interesuje.

Patrz też: Rafał Dutkiewicz deklaruje: będziemy walczyli o Senat

- Nie będzie to kolejna kanapowa inicjatywa? Współprowadzony przez pana projekt Polska XXI legł w gruzach.
- Jestem przeświadczony, że nam się powiedzie. Naszą wizytówką są sukcesy naszych miast. Polska XXI rzeczywiście nie była udanym przedsięwzięciem. Zamknąłem je w momencie, gdy zaczęło iść w stronę partii politycznej. Tworzenie bytów politycznych nas naprawdę nie interesuje. Chcemy poprawić funkcjonowanie Senatu.

- Ile osób musicie wprowadzić do Senatu, by ten cel zrealizować?
- Wspomniałem o tym wcześniej, obecnie, aby złożyć obywatelski projekt do laski marszałkowskiej, trzeba zebrać 100 tys. podpisów. W wypadku Senatu wystarczy 5 senatorów, by mieć własny klub, a 10 - by mieć inicjatywę ustawodawczą. To bardzo ważna możliwość.

- Ale każdy taki projekt może trafić do tzw. zamrażarki lub przeleżeć całą kadencję w komisjach. I wtedy wasze działania będą kompletnie niezauważalne.
- Zakładamy, że będzie nas kilkudziesięciu, że będziemy silną, zauważalną grupą, że nasz głos będzie słyszalny. Pewne jest jedno: jeżeli nie podejmiemy próby przywrócenia Senatu obywatelom, nic się nie zmieni.

- Czym chcecie przekonać ludzi, by na was głosowali?
- Przede wszystkim sobą, naszym doświadczeniem i sukcesami. Nasza siódemka to ludzie, którzy skutecznie zarządzają miastami od wielu lat. Wśród nas jest 3 prezydentów - Gdynia, Rzeszów, Wrocław - którzy w ostatnich wyborach samorządowych otrzymali największą liczbę głosów w kraju. Dowodzimy najszybciej rozwijającymi się ośrodkami mającymi rosnące tempo gospodarcze. My przekonujemy do siebie codziennie, wielu z nas wybieranych jest na kolejne kadencje.

Patrz też: Wybory 2011: Ludzie Dutkiewicza - prezydenta Wrocławia ruszają na Senat

- Ale przecież wy nie będziecie startować w wyborach.
- Swoim autorytetem będziemy ręczyć za konkretnych ludzi. Chcemy wprowadzić do Senatu bardzo dobrych fachowców. A jeden z nas, prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc, prawdopodobnie znajdzie się na liście wyborczej.

- Myśli pan np. o ekonomiście Krzysztofie Rybińskim, Władysławie Frasyniuku...
- O konkretnych nazwiskach będziemy rozmawiać w sierpniu. Krzysztof Rybiński będzie na pewno prezentował nasze pomysły programowe. W najbliższych tygodniach zostanie ukształtowany i skorygowany nasz program.

- Nie wierzę, że rozpoczynacie tak ważny projekt bez skompletowanej drużyny.
- Rozmawiamy z wieloma osobami. Wszystko pokażemy w odpowiednim czasie. Wierzymy, że to będzie bardzo skuteczna inicjatywa.

- Zależy wam, by ludzie odbierali was jako alternatywę dla PO, PiS, SLD...
- My proponujemy coś innego niż ugrupowanie polityczne. Jednomandatowe okręgi wyborcze do Senatu dają nam dużą szansę.

- PO wiele razy pana kusiła. PiS także udzielał panu poparcia w wyborach prezydenckich we Wrocławiu. Teraz się pan od nich odwraca. Nie będzie z nimi koalicji?
- Ja się nie odwracam, nie obrażam, nie zamykam na nikogo. Jesteśmy otwarci na każdą współpracę w sprawach projektów, konkretnych przedsięwzięć czy ustaw.

- Jak pan ocenia obecny rząd, partię rządzącą?
- Niewątpliwą zaletą PO jest poprawa wizerunku Polski na zewnątrz i stabilność rządów. Natomiast wadą jest zbyt wolne tempo cywilizacyjnego przekształcania Polski. Za mało się dzieje.

- Czyli największą wadą Donalda Tuska jest polityczne lenistwo, niespełnienie obietnic?
- Pracowitość jest ważna, ale - jeśli mogę tak powiedzieć - na końcu. Wcześniej muszą być spełnione inne założenia. W "Folwarku zwierzęcym" Orwella był taki koń, który mówił każdego dnia, że od jutra będzie pracował więcej. Koń był coraz starszy, a problemy nie zostały rozwiązane. W Polsce muszą sprawnie "zadziałać", dokonać się trzy rzeczy: właściwie musi funkcjonować ustrój (reguły, ramy prawne), muszą być sprawne instytucje, a znaleźć się w nich mają ludzie pracowici i efektywni. Platforma nie potrafi bądź nie chce porządkować rzeczywistości w taki sposób. Naszą inicjatywą senacką mówimy: chcemy zacząć od fundamentu, czyli właściwego kształtowania prawa.

- Kolejnym etapem będzie założenie partii, start w wyborach do Sejmu, wystawienie kandydata do walki o prezydenturę...
- Powołujemy ruch, który (w co wierzymy) usprawni stanowienie dobrego prawa w Polsce, chcemy doprowadzić do zrealizowania ostatniego ze słynnych 21 postulatów Solidarności, a mianowicie zmienić Senat w Izbę Obywatelsko-Samorządową. To wielkie zadanie. Nic innego nas dziś nie zajmuje.